O ile po pierwszej kwarcie meczu w Dąbrowie Górniczej nie było jeszcze tak najgorzej, o tyle po drugiej sytuacja sopocian była już wręcz dramatyczna. Trefl stracił aż 51 punktów i przegrywał różnicą 24 oczek.
- W pierwszej połowie nasza obrona była bardzo słaba. To właśnie w tej części przegraliśmy ten mecz, który był bardzo słaby w naszym wykonaniu - mówił po meczu Zoran Martić.
Szkoleniowiec Trefla w ocenie występu swojej drużyny poszedł nawet dalej... - Dzisiaj mojej drużyny nie było tutaj w Dąbrowie - rzucił.
Trudno się nie zgodzić. 36 punktów zdobył duet Anthony Ireland - Nikola Marković. Tylko oczko zaliczył Filip Dylewicz, a Jakub Karolak i Piotr Śmigielski zaliczyli solidarnie po 0/6 rzutów z gry.
- Nie pozostaje nam nic innego, jak po prostu zapomnieć o tym meczu i skupić się na tym który czeka nas w przyszłym tygodniu z Krosnem - dodał Grzegorz Kulka, który z dorobkiem 5 punktów był trzecim strzelcem zespołu.
Co w jego opinii sprawiło, że MKS wygrał tak wysoko? - Wyszli na parkiet dużo bardziej zdeterminowani. Grali fizycznie i byli skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty tego meczu, co odzwierciedla wynik - zakończył.
Sopocianie mają tydzień, żeby się pozbierać po tej klęsce. W weekend zmierzą się z beniaminkiem PLK Miastem Szkła Krosno. Rywal spisuje się nadzwyczaj dobrze, dlatego też to nie będzie łatwy pojedynek dla ekipy dowodzonej przez Marticia.