Po trzech dniach przerwy Washington Wizards przegrali w środę 102:109 z najgorszą drużyną ligi Philadelphia 76ers. W dodatku 76ers zagrali w tym meczu bez swojego najlepszego gracza, centra Joela Embiida. Nie przeszkodziło im to jednak prowadzić z Wizards w pierwszej połowie już różnicą 24 punktów.
- Był taki moment w pierwszej połowie, który trwał ok. 12 minut, w którym nasz zespół w ogóle nie stawiał żadnego oporu... To jest poniżej krytyki - powiedział po trzeciej z rzędu porażce nowy trener Wizards Scott Brooks.
76ers prowadzili różnicą 20 punktów jeszcze na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy, zanim w drugiej Wizards stopniowo zaczęli odrabiać straty. Na 3,5 minuty przed końcem zniwelowali przewagę 76ers do trzech punktów, ale gospodarze utrzymali przewagę.
Najgorsza nie była porażka, ale fakt z kim przegrali Wizards. 76ers przed tym meczem wygrali tylko 1 z 10 spotkań. W środę zagrali bez trzech z czterech najlepszych graczy: Embiida, Bena Simmonsa i Nerlensa Noela. Ten czwarty Jahlil Okafor z kolei miał kłopoty z faulami.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"
- To nadal jest drużyna NBA, która walczy w każdej sekundzie meczu - oceniał Brooks. - My też powinniśmy walczyć w taki sposób.
Brooks podpisał w maju z Wizards pięcioletni kontrakt i klub miał nadzieję, że byłemu trenerowi Oklahoma City Thunder uda się przekonać Kevina Duranta, aby ten przeniósł się do Waszyngtonu. Nic z tego jednak nie wyszło i jeden z trzech najlepszych graczy NBA nie chciał nawet spotkać się z Wizards.
Ale przed nowym sezonem większość ekspertów widziało Wizards w gronie drużyn, które powinny spokojnie awansować do play-offów. Jeszcze przecież wiosną 2015 roku niewiele zabrakło, a dotarliby do finałów Konferencji Wschodniej. Podobnie jednak jak w poprzednim sezonie, znów kłopoty ze zdrowiem ma drugi najlepszy gracz Wizards 23-letni Bradley Beal, który leczy kontuzję ścięgna udowego. Dodatkowo tuż przed rozpoczęciem sezonu operację kolana przeszedł sprowadzony latem center Ian Mahinmi, który miał pełnić bardzo ważną, defensywną rolę z ławki rezerwowych. Francuz ma wrócić do gry na początku grudniu, Beal lada dzień.
- Każdego dnia gramy dla naszego klubu, ale przede wszystkim każdego dnia gramy dla naszych kolegów z zespołu. Dopiero po tym gramy dla klubu. Musimy grać dla siebie. Musimy rywalizować i wspierać się przez pełne 48 minut - podkreślał Brooks.
Już w czwartkową noc Wizards będą mieli szansę to pokazać. Wracają do Waszyngtonu i tam ich rywalem będą New York Knicks, którzy w środę pokonali u siebie Detroit Pistons, ale też mają sporo kłopotów i minusowy bilans 5-6.