Piąta porażka z rzędu na początku sezonu wprowadziła sporo nerwowości w obozie TBV Startu Lublin. Podopieczni Andreja Żakelja przegrali w Kutnie z miejscowym Polfarmeksu Kutno 74:78. Końcowy wynik nie oddaje jednak tego, co działo się w trakcie całego spotkania.
Pojedynek był prowadzony pod dyktando gospodarzy, którzy w pewnym momencie prowadzili już nawet różnicą 17 punktów. W końcowych fragmentach meczu rozluźnili się i goście zmniejszyli nieco straty.
- Polfarmex w pełni zasłużenie sięgnął po zwycięstwo. Byli bardziej zdeterminowani, zaangażowani. Pokazali, że mają charakter. Tego niestety nie mogę powiedzieć o moich zawodnikach, którzy w pierwszej połowie grali bardzo słabo. Byli tłem dla rywala. Zaczęliśmy mecz przestrzeni, bojaźliwie, bez pewności siebie - narzeka Andrej Żakelj, słoweński szkoleniowiec TBV Startu.
- W sposób jaki otworzyliśmy mecz był nie do zaakceptowania. Mentalnie źle do niego podeszliśmy i tak naprawdę już po dwóch kwartach spotkanie było rozstrzygnięte. Nie zrealizowaliśmy założeń przedmeczowych. Przyjęliśmy 5-6 trójek w pierwszych dziesięciu minutach. To była dramatyczna obrona z naszej strony. Po przerwie pokazaliśmy charakter, udowodniliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę - podkreśla z kolei Paweł Kowalski, kapitan drużyny.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź
I to właśnie Kowalski dość niespodziewanie był najlepszym Polakiem w spotkaniu z Polfarmeksem. Pozostali krajowi gracze, poza Janem Grzelińskim, zawiedli. Michał Jankowski, Jarosław Trojan i Bartosz Ciechociński nie wpisali się na listę strzelców. Grzegorz Małecki zdobył trzy punkty (1/6 z gry).
Lublinianie mają problem, bo inne ekipy zaczynają odjeżdżać. Miasto Szkła Krosno ma już cztery zwycięstwa, z kolei Asseco Gdynia po pokonaniu AZS-u Koszalin ma bilans 3:2. Przed ekipą Żakelja dwa mecze prawdy. Najpierw na własnym parkiecie zagrają z Akademikami, a później udadzą się na wyjazd do Gdyni.