AZS Koszalin postawił się w trudnej sytuacji

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

1:4 - taki bilans po pięciu meczach mają koszykarze AZS-u Koszalin, którzy są w coraz trudniejszej sytuacji. W niedzielę podopieczni Piotra Ignatowicza przegrali z Asseco Gdynia (69:72), czyli bezpośrednim rywalem do utrzymania w PLK.

Podopieczni Piotra Ignatowicza nie spisują się najlepiej na starcie nowego sezonu w PLK. AZS Koszalin po pięciu rozegranych meczach ma na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo. Taki wynik nikogo w klubie nie satysfakcjonuje, tym bardziej, że Akademicy rywalizowali już z dwoma ekipami, które wymieniane są w gronie kandydatów do walki o utrzymanie w rozgrywkach. To Miasto Szkła Krosno i Asseco Gdynia.

W ostatniej serii gier koszalinianie na własnym parkiecie przegrali z młodą ekipą z Trójmiasta (69:72), mimo że w trzeciej kwarcie prowadzili nawet różnicą dziewięciu punktów. Ten dobry wynik rozluźnił jednak Akademików, którzy dali się rozpędzić gdynianom. Goście na przełomie kilku minut mieli serię punktową 20:2!

- W trzeciej kwarcie prowadzili różnicą dziewięciu punktów, graliśmy w dobrym rytmie. Potem jednak nasza koncentracja znacznie spadła, co skrzętnie wykorzystali goście. Przestaliśmy grać agresywnie, nie atakowaliśmy rywali. Pozwalaliśmy im praktycznie na wszystko. W ofensywie mieli wiele swobody, zwłaszcza na dystansie. Asseco Gdynia miało serię punktową "17:0". To nas "zamroziło". Trudno było po czymś takim wrócić do gry - tłumaczy Kenneth Manigault, rzucający AZS-u, który zdobył w tym spotkaniu 16 punktów.

W czwartej odsłonie Akademicy rzucili się do odrabiania strat. Głównie za sprawą Remona Nelsona gospodarze zbliżyli się do Asseco na odległość dwóch punktów. Amerykanin miał nawet szansę na doprowadzenie do dogrywki, ale przestrzelił rzut z dystansu.

ZOBACZ WIDEO Bereszyński: wiedziałem, że selekcjoner mnie obserwuje (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

- Niech ten mecz będzie dla nas nauczką na przyszłość. Wiemy, jakie są nasze problemy i z czym musimy sobie poradzić. Patrzę w przyszłość z optymizmem - podkreśla Manigault.

Przed AZS-em niezwykle istotne spotkanie z TBV Startem Lublin, który do tej pory nie odniósł jeszcze zwycięstwa. Podopieczni Andreja Żakelja przegrali wszystkie pięć meczów i wygranej potrzebują jak tlenu. To spotkanie za cztery punkty dla obu drużyn.

Później Akademicy na własnym parkiecie zagrają z AZS-em Koszalin i Stelmetem BC Zielona Góra.

Komentarze (1)
avatar
slavvo
8.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miasto szkła radzi sobie całkiem całkiem i jak narazie nie widać aby miało walczyć o utrzymanie ;)