TBLK: Krakowsko-toruńska bitwa o półfinał. Odcinek 2

Pierwszy mecz fazy play off dla mistrzyń Polski przyniósł nadspodziewanie duże emocje. Wszystko za sprawą niezwykle ambitnej postawy toruńskiej Energi, która jak się okazało, była o krok od zwycięstwa.

Rywalizację tej pary śmiało można już nazwać ćwierćfinałowym hitem. Trener Elmedin Omanić mocno zmobilizował zespół, przygotował kilka ciekawych zagrywek i krakowianki miały spory problem z przeciwstawieniem się popularnym "Katarzynkom". Przyjezdne prezentowały często większą wszechstronność w ataku, gdzie pierwszoplanową rolę odgrywała Matee Ajavon. Ponadto, cała drużyna solidarnie walczyła o absolutnie każdy centymetr boiska. Jako szósty gracz "występował" sam szkoleniowiec, niemalże pomagając w obronie własnego kosza. - Akurat w tym wypadku nie wygrali lepsi - skomentował wprost po końcowej syrenie.

Wisła Can Pack odniosła zwycięstwo dzięki większej konsekwencji. Minutę przed finiszem brzmiał wynik remisowy, lecz faworytkom publiczności udało się zatrzymać kluczowe akcje. Następnie rzuty wolne skutecznie egzekwowała niezawodna Yvonne Turner. Tym samym team znalazł się bliżej upragnionego półfinału, tyle że Energa zapowiada rewanż. - Teraz zapraszamy do Torunia. Na pewno będzie to spotkanie pełne walki - twierdzi Emilia Tłumak. Za atut jej ekipy uchodzi hala Arena, tam gorącego dopingu kibiców nie braknie.

Trener Omanić podczas pierwszego meczu w Krakowie rzadko miał spokojną minę
Trener Omanić podczas pierwszego meczu w Krakowie rzadko miał spokojną minę

Kolektyw spod Wawelu wobec kontuzji Małgorzaty Misiuk i Kateriny Zohnovej musi radzić sobie bez większej rotacji składem, więc dwa dni pomiędzy pojedynkami wykorzysta, by zregenerować siły. Jego opiekun, Jose Ignacio Hernandez, nie ma wątpliwości, że wyjazdowa konfrontacja przysporzy wielu trudności. - Torunianki u siebie zagrają jeszcze bardziej agresywnie, a my musimy być przygotowani na taką postawę przez kolejne 40 minut. Fakt, że wciąż nie mamy dużej liczby zawodniczek w pełni zdrowych, ale trzeba zacisnąć zęby i sobie poradzić.

To wydaje się największy mankament złotych medalistek. Szczęśliwie do formy wraca Laura Nicholls Gonzalez wykonująca kawał pożytecznej pracy pod tablicami. To uniemożliwia wysokim koszykarkom rywalek dominację w polu trzech sekund i taki stan rzeczy uczestnik Euroligi spróbuje utrzymać. Większą wagę natomiast powinien przyłożyć do zastopowania czołowych strzelczyń Energi. W Małopolsce odznaczyły się aż 50 procentową skutecznością rzutów za trzy uzyskując tą drogą 21 z 58 punktów.

Yvonne Turner (z piłką) trafiła kluczowe rzuty i dzięki temu Wisła Can Pack znalazła się bliżej półfinału
Yvonne Turner (z piłką) trafiła kluczowe rzuty i dzięki temu Wisła Can Pack znalazła się bliżej półfinału

W ofensywie wiele dobrego zazwyczaj wykonują Cristina Ouvina i wspomniana Turner. Stanowią doskonałą odpowiedź dla przebojowych liderek z grodu Kopernika. Przede wszystkim jeśli chodzi o szybkość realizacji wybranych zagrywek oraz indywidualne umiejętności. Ostatnio pozytywne oblicze pokazała także Magdalena Ziętara. - Przyjdzie nam stoczyć bój na gorącym terenie, niemniej liczę, że zakończymy tam całą serię i potem spokojnie pomyślimy o dalszych zmaganiach - dodaje.

Dla Białej Gwiazdy nawet 3 dni odpoczynku więcej są niczym prezent. Stąd dziewczyny dołożą wszelkich starań, by osiągnąć cel i nie tracić sił, ponieważ finał nadal znajduje się daleko. Ewentualna porażka siódmego klubu rundy zasadniczej zaś oznacza koniec sezonu. Nie kalkulując zbytnio, zechce utrzeć nosa utytułowanemu oponentowi. W przypadku doprowadzenia do remisu o awansie zadecyduje trzecia potyczka (09.04).

Źródło artykułu: