Prace nad obrazem rozpoczęto sześć lat wcześniej, a jego największą gwiazdą miał być dobry znajomy Abdul-Jabbara - Bruce Lee. Mistrz sztuk walki zginął jednak przed ukończeniem produkcji, przez co trzeba było całkowicie zmienić fabułę dzieła. - Możliwość udziału w filmie z Brucem Lee była jak spełnienie marzeń - wychowany w nowojorskim Harlemie koszykarz wspomina rolę Hakima. - Gdy z nim trenowałem, obiecał mi, że jeśli kiedyś będzie robił film, to postara się, żebym dostał rolę jakiegoś łajdaka. W ten sposób bowiem moglibyśmy zawalczyć, a on mógłby mnie zabić - dodaje ze śmiechem. - Latem 1972 roku udaliśmy się do Hongkongu, gdzie rozpoczęliśmy kręcenie scen. To dla mnie bolesne wspomnienia, bo odegraliśmy tylko to co mieliśmy do odegrania i trzeba było wracać do Stanów, ponieważ ruszał sezon NBA. Bruce odwiózł mnie na lotnisko i wtedy właśnie widziałem go po raz ostatni. Był wspaniałym człowiekiem. Miał do siebie dystans, a rodzina stanowiła dla niego najwyższą wartość. Inspirował mnie, gdyż potrafił sam się wykreować i zawsze wszystko robił po swojemu.
W najludniejszym mieście Kalifornii Kareem osiedlił się w dzielnicy Bel Air, w dziesięciopokojowym domu, usytuowanym w pobliżu posiadłości muzyka i kompozytora jazzowego - Quincy'ego Jonesa. Lokum zostało udekorowane orientalnymi dywanami i dziełami sztuki, które słynny sportowiec zakupił podczas podróży do Afryki i na Bliski Wschód. Na początku 1980 roku toczyła się sprawa rozwodowa Abdul-Jabbarów, a Kareem od dłuższego czasu tworzył związek ze swoją nową ukochaną - Cheryl Pistono. Kobieta była od niego o dziesięć lat młodsza, ale młody wiek nadrabiała życiową dojrzałością. W wieku szesnastu wiosen wyprowadziła się z rodzinnego LaSalle i wylądowała na Zachodnim Wybrzeżu, gdzie uczęszczała do Beverly Hills High School. Wychowała się w katolickiej rodzinie, lecz będąc partnerką Abdul-Jabbara deklarowała się już jako buddystka.
Relacje Alcindora z matką i ojcem były bardzo skomplikowane po kontrowersyjnym ślubie gwiazdora z Habibą, ale za to Cheryl pewnego dnia postanowiła przedstawić swoim rodzicom najdroższego jej sercu mężczyznę. - Wszyscy byli bardzo podekscytowani pomimo tego, że tak naprawdę nikt z domowników nie wiedział, kim jest ten mój Kareem - opowiada. - Najzabawniejsze jest to, że mój ojciec uważał się za wielkiego fana koszykówki i uwielbiał grę Abdul-Jabbara. Kiedy jednak Kareem miał odwiedzić jego dom, postanowił nie pojawiać się na spotkaniu. Nie potrafił zaakceptować tego, że związałem się z człowiekiem o innym kolorze skóry.
Co ciekawe, Cheryl nie stanowiła spełnienia najskrytszych marzeń wzorowego muzułmanina i nie dała sprowadzić się do roli kobiety, która zawsze pozostaje w cieniu swojego mężczyzny. Pistono miała jednak na Lewa Alcindora większy wpływ niż którykolwiek z jego nauczycieli, trenerów, przyjaciół czy kolegów z drużyny. To ona przekonała go do założenia sprawy rozwodowej i atakowała, kiedy zgodnie z prawem islamu ściągał ze ścian obrazy przedstawiające ludzkie postaci, gdy odwiedzali go w domu przyjaciele będący ortodoksyjnymi muzułmanami. Nowa wybranka powiedziała też Kareemowi co myśli o spłodzeniu dwójki kolejnych dzieci z żoną, z którą jest się w separacji. - Poznałam człowieka, który na każdym kroku był tylko chwalony - mówi Cheryl. - Czy to znaczy, że on był bogiem? Nikt nigdy nie powiedział mu: "To chore. Dlaczego to robisz? W ten sposób krzywdzisz tę osobę". Ludzie zawsze bali się mu powiedzieć, że go nie lubią. Ja go nigdy nie chwaliłam. Nigdy. Byłam jedyną osobą, która potrafiła mu powiedzieć w twarz to, co myśli o jego zachowaniu.
Relacja Abdul-Jabbara i Pistono swój początek miała jeszcze w 1977 roku, dwa miesiące przed słynnym meczem Lakersów z Milwaukee Bucks, w którym Kareem starł się z Kentem Bensonem. - W ogóle nie byłam nim zainteresowana - Cheryl wspomina pierwsze spotkanie ze środkowym Jeziorowców. - Nigdy nie lubiłam mentalności sportowców, a on mimo wszystko należał do tego grona. Kobiety zawsze kręciły się wokół niego, ale pewnego dnia przyniósł mi różę ze swojego ogrodu i był przy tym poważny jak jasna cholera. Uśmiechnęłam się i myślałam tylko co zrobić, żeby go nie zranić. Incydent z zawodnikiem Kozłów kosztował Kareema złamanie ręki. Gdy Abdul-Jabbar po powrocie na parkiet był świadkiem tego jak Kermit Washington rozbija twarz Rudy'emu Tomjanovicowi, w jego głowie pojawiły się wątpliwości odnośnie kontynuowania kariery. W tamtym trudnym momencie Cheryl stanęła na wysokości zadania i uzmysłowiła ukochanemu, że chłodna głowa podczas zawodów to jedno, ale prawdziwy lider nie może tłumić w sobie wszystkich emocji. Alcindor posłuchał i jeszcze tego samego wieczora w swoim pięknym domu wyłamał z zawiasów dwie pary drzwi.
Abdul-Jabbar w młodości był outsiderem, a w dorosłym życiu również nie określano go mianem duszy towarzystwa. Jego nowa wybranka postanowiła sobie jednak za cel wydobycie z niego choć odrobiny spontaniczności i uśmiechu. To właśnie u jej boku olbrzym o wzroście ponad 218 centymetrów spróbował jazdy na... wrotkach. Przy Cheryl powoli otwierał się na świat, choć i tak jego introwertyzm dawał o sobie znać dość często. Pewnego razu koszykarza zaczepił kibic. Powiedział mu za jak wspaniałego zawodnika go uważa, a w zamian otrzymał tylko puste spojrzenie i skinienie głową. Kareem nie wydusił z siebie nawet słowa, więc fan Lakersów zagadnął jego dziewczynę: - Hej, jak to możliwe, że koleś tak dominuje na boisku, a poza nim całkowicie się wyłącza? - Skinął głową? Jeśli tak, to był to gest prosto z serca, uwierz mi - odparła zakłopotana Cheryl, po czym na osobności skarciła ukochanego.
[nextpage]
[b]
Jerry Buss[/b], doktor chemii, w 1979 roku kupił w pakiecie zespoły Los Angeles Lakers, Los Angeles Kings (hokej) oraz halę Forum za sześćdziesiąt siedem i pół miliona dolarów. Białoskóry naukowiec nie wiedział wówczas jeszcze, że decyzja ta będzie początkiem nowej ery w dziejach Jeziorowców nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale również sportowym. W kampanii 1979/80 o sile ekipy z Kalifornii nie decydowali tylko doświadczony Kareem Abdul-Jabbar oraz pierwszoroczniak "Magic" Johnson. Oprócz nich team z "Miasta Aniołów" miał w składzie takich graczy jak Norm Nixon, Jamaal Wilkes, Jim Chones, Spencer Haywood czy Michael Cooper. Urodzony w Nowym Jorku środkowy w tak doborowym towarzystwie nadal notował znakomite statystyki. Zdobywał średnio 24,8 punktu, dokładając do tego 10,8 zbiórki 4,5 asysty oraz 3,4 bloku. Nie bez powodu więc zagrał po raz dziesiąty w Meczu Gwiazd, a także ponownie znalazł się w pierwszej piątce NBA oraz pierwszej piątce obrońców. Jego wspaniała postawa tym razem przełożyła się również na dokonania drużyny. Team prowadzony najpierw przez Jacka McKinneya, a potem przez Paula Westheada wypracował bilans 60-22 - najlepszy nie tylko w Konferencji Zachodniej, ale i w całej lidze. Wszystkie te osiągnięcia nie mogły pozostać nienagrodzone, więc Lew Alcindor po raz szósty w karierze odebrał statuetkę MVP sezonu zasadniczego. Warto wspomnieć, że Bill Russell dostąpił tego zaszczytu pięciokrotnie, a Wilt Chamberlain "tylko" cztery razy. W pewnym sensie Kareem przegonił więc gigantów, o których często wspomina się nawet w obecnych czasach.
W 1980 roku Abdul-Jabbar dość słabo już pamiętał finałowe starcia sprzed dziewięciu lat, po których świętował swój jedyny jak dotąd mistrzowski tytuł oraz jedyną w kolekcji statuetkę MVP finałów. Tymczasem Lakersi przeszli przez play-off's jak burza, rozprawiając się 4-1 kolejno z Phoenix Suns oraz Seattle SuperSonics. O tytuł przyszło im natomiast rywalizować z Philadelphią 76ers, napędzaną przez Juliusa "Dr. J" Ervinga, a Kareem pewnym krokiem zmierzał po drugą w karierze nagrodę MVP finałów. Od początku play-off's prezentował kapitalną formę, dostarczając w finałowej serii średnio ponad 33 punkty i prawie 13 zbiórek. Po meczu numer pięć rozegranym na parkiecie Forum, Jeziorowcy jednak nie tylko fetowali zwycięstwo i prowadzenie 3-2 w serii, ale również opłakiwali kontuzję kostki swojego środkowego, która eliminowała go z dalszych zmagań.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzył, że pozbawieni genialnego centra Jeziorowcy będą w stanie zwyciężyć na terenie rywala w szóstym starciu. - Gdy wylądowaliśmy w Filadelfii, dziennikarze pytali nas już o mecz numer siedem w Forum - wspomina "Magic" Johnson. - Wszyscy myśleli, że bez Kareema nawet modlitwa nam nie pomoże. Podstawowego środkowego Lakersów nie dało się zastąpić. Można było jedynie załatać dziurę powstałą w wyniku jego absencji. Brak Abdul-Jabbara nie załamał jednak podopiecznych Paula Westheada, wśród których nastąpiła pełna mobilizacja. Drugi center ekipy z "Miasta Aniołów", Jim Chones, zapewniał że jest w stanie skutecznie pilnować startowego środkowego 76ers - Darryla Dawkinsa. - Oni myślą, że już wygrali - mówił Johnson w trakcie nadzwyczajnego spotkania zespołu. - Możemy to wykorzystać i sprawić, że będą mieć problem z dopasowaniem się do naszego stylu. Ale musimy przy tym wierzyć w zwycięstwo. Kluczem do triumfu Jeziorowców miało być wystawienie niższej piątki z "Magikiem" na pozycji... centra! Wysoki rozgrywający ze względu na swój wzrost w liceum grywał jako środkowy, więc dysponował pewnym doświadczeniem w tej roli. Siedemdziesiątki Szóstki zostały totalnie zaskoczone manewrem teamu z Los Angeles. Prędzej spodziewano się bowiem cudownego ozdrowienia Kareema Abdul-Jabbara niż tak dziwacznego posunięcia.
Gdy nastał wieczór 16 maja 1980 roku, skazywani na pożarcie Lakersi dzielnie sobie radzili w hali Spectrum. Johnson zaczął spotkanie jako środkowy, ale w jego trakcie grał chyba na każdej możliwej pozycji. Po dwóch kwartach na tablicy widniał remis 60:60, lecz trzecia odsłona należała już wyraźnie do ekipy z Kalifornii, która odskoczyła na dziesięć "oczek". Zespół z Pensylwanii w czwartej części spotkania nie był w stanie podnieść się z desek i poległ ostatecznie aż 107:123. "Magic" został okrzyknięty bohaterem i zakończył starcie z dorobkiem 42 punktów, 15 zbiórek i 7 asyst. Zdobyczą tą można było obdarować dwóch klasowych zawodników. On dokonał tego sam i to w nie byle jakim meczu, a tym dającym Los Angeles Lakers mistrzostwo NBA. - To wszystko dla ciebie! - pozdrawiał Kareema podczas pomeczowej wypowiedzi, udzielanej jednej ze stacji telewizyjnych. - Zrobiłem wiele, ale nie wszystko to moja zasługa - opowiada Johnson. - Nikt nie zauważył, że Jamaal Wilkes zdobył 37 "oczek", czyli o 10 więcej niż "Dr. J". Michael Cooper dołożył z ławki 16 punktów, a Norm Nixon uzbierał wprawdzie tylko 4, ale miał przy tym 9 asyst. Jim Chones zebrał natomiast 10 piłek i dotrzymał obietnicy, pozwalając Darrylowi Dawkinsowi na rzucenie zaledwie 14 "oczek".
Lew Alcindor wreszcie dopiął swego i sięgnął po drugi ligowy tytuł, choć sukces został okupiony gorzką pigułką, jaką wychowany w Harlemie zawodnik musiał przełknąć po ogłoszeniu MVP finałów. Ostatnie spotkanie w hali Spectrum zaważyło bowiem na tym, że cenną statuetkę otrzymał nie zawodnik z najlepszymi statystykami, ale gracz, który przesądził o wyniku rywalizacji, czyli Earvin "Magic" Johnson. Mało kto jednak wówczas przypuszczał, że tamten mecz będzie stanowił również symboliczną zmianę kapitana okrętu pod nazwą Los Angeles Lakers. W końcu w kwietniu 1980 roku Kareem skończył dopiero trzydzieści trzy lata i choć nie był już młodzieniaszkiem, to na pewno miał przed sobą jeszcze co najmniej kilka sezonów gry na najwyższym poziomie. Wtedy takie rozważania zwyczajnie nie miały sensu, a sam zawodnik po prostu cieszył się z drugiego mistrzowskiego pierścienia i oczekiwał na premierę filmu pt. "Czy leci z nami pilot?", w którym wcielił się w rolę Rogera Murdocka.
Koniec części ósmej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Bibliografia: Los Angeles Times, Sports Illustrated, fifteenminuteswith.com, forumblueandgold.com, basketball-reference.com.
Poprzednie częśći:
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. I
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. II
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. III
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. IV
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. V
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. VI
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. VII