Każde z czterech zwycięstw podopieczni Larry'ego Costello odnieśli różnicą ośmiu lub więcej punktów, a środkowy rodem z Harlemu dostarczał w tych starciach średnio 27 "oczek" i 18,5 zbiórki, rzucając do kosza ze skutecznością przekraczającą 60 procent. Z takimi statystykami Kareem całkowicie zasłużenie dołączył do swojej kolekcji nie tylko pierwszy tytuł mistrza NBA, ale również statuetkę MVP finałów. W tamtym momencie, gdyby tylko chciał, mógł zakończyć karierę jako całkowicie spełniony sportowiec. W końcu w baskecie akademickim oraz profesjonalnym zdobył wszystko co najważniejsze, więc w kolejnych latach był w stanie jedynie kopiować swe dokonania. - Sam byłem zawodnikiem, dlatego ciężko mi dobrać słowa, żeby opisać grę u boku Lewa - opowiada Jon McGlocklin, partner Alcindora z mistrzowskiej ekipy Kozłów. - Mieliśmy w zespole wielkiego centra o wzroście ponad 218 centymetrów, który rzucał hakiem z taką łatwością, jakby oddawał zwykły rzut z wyskoku. Prawdopodobnie żaden środkowy w dziejach nie miał takich umiejętności ofensywnych. Wilt Chamberlain był graczem, który najbardziej zdominował grę w ataku, ale nie był tak wyszkolony jak Abdul-Jabbar. Kareem to po prostu ideał zawodowego koszykarza.
Kampania 1970/71 w wykonaniu Milwaukee Bucks okazała absolutnie niesamowita. Bilans 66-16 w regular season oraz 12-2 w play-off's mówi wiele, ale zespół ze stanu Wisconsin potrafił oprócz tego wygrywać w wielkim stylu. Podczas sezonu zasadniczego Alcindor i spółka tylko sześciokrotnie aplikowali rywalowi mniej niż 100 punktów, a od 6 lutego do 8 marca triumfowali w dwudziestu meczach pod rząd, co stanowiło nowy rekord ligi. - W grze Kareema nie dało się dostrzec żadnych minusów - dodaje McGlocklin. - Wiedział, co mamy do zrobienia i za każdym razem angażował się w działania. Nigdy nie próbował kierować zespołem zza linii bocznej i zawsze znajdował się w centrum boiskowych wydarzeń. - Alcindor mógł zdominować zawodowy sport zespołowy na wiele lat, a ten sezon znacznie go do tego przybliżył - twierdzi Bill Windler, dziennikarz "Milwaukee Journal Sentinel". - Oczywiście Oscar Robertson wzniósł grę Bucks na wyżyny, a Bob Dandridge był kimś więcej niż tylko uzupełnieniem składu, ale to Kareem zmienił całkowicie oblicze tej drużyny w swoim zaledwie drugim sezonie w jej barwach.
Tuż po wywalczeniu mistrzowskiego pierścienia Lew Alcindor oficjalnie zmienił godność na Kareem Abdul-Jabbar, co oznacza "szlachetnego sługę Wszechmogącego". Zmiana ta stanowiła kolejny etap na drodze do stania się przykładnym muzułmaninem. Decyzja zawodnika spotkała się z powszechną akceptacją, choć początkowo trudno się było przyzwyczaić do nowego nazwiska na koszulce Bucks z numerem "33". - Ludzie w Milwaukee nie mieli z tym problemu - wspomina legendarny center. - Wiedzieli przecież, że nie jestem idiotą. Coach Costello czasem się tylko gubił, bo raz nazywał mnie Lewem, a raz Kareemem.
Słuchając Abdul-Jabbara miało się wrażenie, że zmieniając wyznanie oraz personalia doskonale wiedział, co robi. - Transformacja Lewa w Kareema to nie jak zmiana marki u celebrytów - mówi słynny koszykarz. - To nie jak przemiana Seana Combsa w Puffa Daddy'ego, potem w Diddy'ego i P. Diddy'ego. U mnie zmieniło się serce, dusza oraz umysł. Byłem Lewem Alcindorem - odbiciem tego, czego oczekiwała ode mnie biała część Ameryki. Teraz jestem Kareemem Abdul-Jabbarem - manifestem afrykańskiej historii, kultury i wierzeń. Urodzony w Nowym Jorku środkowy wielokrotnie musiał się tłumaczyć ze swojego wyboru, choć jeszcze jako bardzo młody chłopak czuł się w błysku fleszy i otoczeniu mikrofonów bardzo niekomfortowo. - Moja powściągliwość brała się po części z tego, że ludzie dopingując Lewa Alcindora nie dopingowali prawdziwego mnie - dodaje. - Stawiano mnie jako przykład równości rasowej i chłopca z plakatu, który niezależnie od koloru skóry, religii i statusu materialnego spełnił swój amerykański sen. Byłem przedstawiany jako żywy dowód na to, że rasizm w USA jest mitem.
Abdul-Jabbar często opowiada jedynie o pozytywnych aspektach swojego przejścia na islam, lecz zatapiając się w jego biografii można dostrzec również te negatywne. Kiedy Kareem stawał się wielką gwiazdą NBA, w życiu prywatnym był zaangażowany w romans z aktorką Pam Grier, grającą głównie w niskobudżetowych filmach klasy B i dorabiającą jako tancerka w nocnym klubie. Relacja była na tyle poważna, że para planowała nawet małżeństwo, do którego jednak ostatecznie nie doszło. Zdaniem kobiety wszystkiemu winien był ówczesny center Milwaukee Bucks i jego stosunek do płci pięknej, który po zmianie wyznania stał się niemożliwy do zaakceptowania. - Jego serce z dnia na dzień stawało się coraz bardziej konserwatywne - opowiada Grier. - Nie chciał nawet słyszeć o tym, że jego dziewczyna pracuje. Tymczasem Pam chciała nie tylko rozwijać się zawodowo, ale również kontynuować edukację. Z tego powodu przeprowadzka na stałe do Milwaukee nie wydawała się jej idealną opcją, a Kareem zaczął naciskać, żeby nie tylko zrezygnowała całkowicie z pracy i nauki, ale również przyjęła jego religię. - Jeśli weźmiemy ślub, wykształcenie nie będzie ci potrzebne - powtarzał. - Zaopiekuję się tobą.
Wychowana w katolickiej rodzinie Grier podchodziła do Koranu z pewną dozą nieufności, ale z racji tego, że nie czuła silnego związku ze swoim wyznaniem, zdecydowała się na lekturę świętej księgi islamu. Kareem usilnie tłumaczył swej wybrance, że nowy islam znacznie się różni od tego, o którym się uczyła, ale ta nie dawała się przekonać. - Dlaczego w takim razie kobieta nadal musi chodzić za mężczyzną? - pytała. - Z jakiego powodu nie możemy chodzić obok siebie? Na jej pytania Abdul-Jabbar zawsze udzielał lakonicznych odpowiedzi: - Taka jest wola Allaha. To mężczyzna ma być liderem i tak głosi Koran. Środkowy Kozłów wymagał ponadto od Pam, żeby nosiła hidżab. Dziewczyna w pewnym momencie zaczęła się poważnie zastanawiać, czy Kareem wciąż był tym samym człowiekiem, w którym się zakochała. - Prawda jest taka, że nie chciał, żebym pracowała i się kształciła, bo pragnął uczynić ze mnie przykładną, muzułmańską żonę, która zajmuje się wychowywaniem dzieci, chodzi za mężem i nosi tradycyjną chustę - opowiada. - Wynikało więc z tego, że kobieta przechodząc na islam i wychodząc za mąż traci jednocześnie wszystkie prawa.
[nextpage]
Egzystencja zgodna z muzułmańskim reżimem jawiła się wybrance Lewa Alcindora jako życie na ciągłym podsłuchu. Kobieta była jednak szaleńczo zakochana w sportowcu i ze wszystkich sił próbowała wypracować kompromis, który mógłby uratować ich związek. Czasem było jej jednak bardzo ciężko. Pewnej soboty jej ukochany zaprosił do domu grupkę znajomych, którzy również jakiś czas temu zmienili wyznanie. To byli też przyjaciele Pam, ale tym razem ich zachowanie było inne niż zazwyczaj. Nikt nie przytulił jej na powitanie, ba, nawet nie podał ręki. Chwilę później dziewczyna przeżyła prawdziwe upokorzenie. - Nie mogłam się w ogóle odzywać w ich towarzystwie, chyba że zadano mi konkretne pytanie - wspomina z bólem. - Czułam się jak piąte koło u wozu, po czym Kareem powiedział do mnie szeptem: "Wyjdź teraz z pokoju". Ja zapytałam: "Na jak długo?", na co on odpowiedział: "Wróć dopiero, kiedy cię o to poproszę lub kiedy moi przyjaciele sobie pójdą". Zrozpaczona Grier udała się do sypialni, a Abdul-Jabbar po pewnym czasie ją zawołał, żeby przygotowała dla gości kanapki. - Teraz zostaw nas samych - rzekł tuż po tym jak jego wybranka obsłużyła mężczyzn. - Możesz wziąć ze sobą jedną kanapkę.
Nie da się ukryć, że Kareem pragnął, żeby jego kobieta była mu całkowicie podporządkowana. Fakt ten nie podobał się Pam, która nie rozumiała praw islamu i pragnęła o sobie decydować. Abdul-Jabbar nakazywał Grier zakrywać ciało nawet na plaży, a czara goryczy została przelana, kiedy stwierdził, że chciałby mieć więcej niż jedną żonę. W końcu dał swojej wybrance ultimatum: - Albo będzie tak jak ja chcę, albo jutro o godzinie 14:00 biorę ślub. Ona jest nawróconą muzułmanką i została wybrana specjalnie dla mnie. Pam była totalnie zaskoczona słowami Kareema. Nie miała pojęcia, że spotyka się on równocześnie z inną kobietą i planuje z nią małżeństwo. Co ciekawe, koszykarz nie żartował i 28 maja 1971 roku poślubił Janice Brown, znaną później jako Habiba Abdul-Jabbar. - Kiedy przejdziesz na islam, wtedy docenisz drugą kobietę u mego boku - dodał na odchodne.
Duchowym przewodnikiem Kareema był Hamaas Abdul-Khaalis. Środkowy Bucks pod jego okiem czytał Koran i studiował arabistykę na Harvardzie, a przy okazji finansował muzułmańską wspólnotę w Waszyngtonie. Alcindor nie zdążył obejrzeć się za siebie, a mężczyzna w mgnieniu oka miał pełną kontrolę nad życiem wybitnego sportowca. - Oddałem islamowi całego siebie - mówi ówczesny gracz Kozłów z Milwaukee. - Zgodziłem się nawet poślubić kobietę, którą Hamaas dla mnie wybrał, pomimo tego, że kochałem inną. Zawsze postępowałem tak jak "coach" Hamaas mi radził. Dlatego też nie zaprosiłem na swój ślub rodziców. To był błąd, którego naprawa zajęła mi dziesięć lat. Często miałem wątpliwości co do instrukcji Hamaasa, ale wyrzucałem je z umysłu ze względu na duchowe spełnienie, jakiego doświadczałem.
W sezonie 1971/72 Bucks nie zdołali obronić mistrzowskiego tytułu. Chłopcy Larry'ego Costello w kampanii zasadniczej uzyskali fenomenalny bilans 63-19, lecz dał on im "tylko" drugie miejsce w lidze, tuż za Los Angeles Lakers, którzy okazali się lepsi od ekipy z Wisconsin również w finale Konferencji Zachodniej, zwyciężając 4-2. Porażka drużyny nie szła jednak w parze z indywidualnym regresem Lewa Alcindora. Wychowany w Harlemie center dostarczał średnio 34,8 punktu oraz 16,6 zbiórki. Z takimi notowaniami nie mogło go zabraknąć w All-Star Game oraz pierwszej piątce NBA, a na deser Abdul-Jabbarowi pozostała druga statuetka MVP regular season oraz drugi tytuł króla strzelców.
Podczas kolejnych rozgrywek Kareem znów czarował swoją grą, a Kozły wygrywały mecz za meczem, ale w styczniu 1973 roku w życiu koszykarza wydarzyło się coś, czego nie zapomni on do końca swoich dni. Hamaas Abdul-Khaalis, mieszkający w kamienicy należącej do Alcindora, nawoływał Czarnych Muzułmanów do nawrócenia się na tradycyjny islam. W odwecie muzułmańscy ekstremiści zamordowali jego żonę oraz dzieci. Zszokowany koszykarz musiał zadbać o swoje bezpieczeństwo i zaczął korzystać z usług ochrony. Równowagi emocjonalnej szukał w koszykówce. Ze średnimi 30,2 "oczka" i 16,1 zebranej piłki poprowadził Bucks do bilansu 60-22, dającego pierwsze miejsce na Zachodzie. Zagrał w Meczu Gwiazd i trafił do pierwszej piątki ligi, ale jego drużyna już w pierwszej rundzie play-off's pożegnała się z marzeniami o mistrzowskiej koronie, ulegając 2-4 Golden State Warriors.
W 1972 roku na świat przyszła pierwsza pociecha państwa Abdul-Jabbarów, która otrzymała imię po mamie - Habiba. Mniej więcej w tym samym czasie Kareem zaczął oddalać się od żony i Hamaasa Abdul-Khaalisa. - W końcu odżył we mnie duch człowieka niezależnego - opowiada. - Nie chciałem czerpać całej wiedzy na temat religii od jednego mężczyzny, dlatego rozpocząłem swoje własne studia. W pewnym momencie okazało się, że nie zgadzam się z niektórymi naukami Hamaasa o Koranie, wobec czego nasze drogi się rozeszły. W 1973 roku udałem się do Libii oraz Arabii Saudyjskiej, żeby trochę poduczyć się języka i zgłębiać świętą księgę islamu na własną rękę. Ta pielgrzymka pozwoliła mi nabrać własnych przekonań i tchnęła nowe życie w moją wiarę.
Koniec części szóstej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Bibliografia:
Jet, Los Angeles Times, Milwaukee Journal Sentinel, Sports Illustrated, achievement.org, aljazeera.com, espn.go.com, jsonline.com, basketball-reference.com.
Poprzednie częśći:
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. I
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. II
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. III
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. IV
Kareem Abdul-Jabbar - podniebny hak cz. V