Goście z Trójmiasta świetnie rozpoczęli sobotnie zawody w Zielonej Górze. W pewnym momencie prowadzili nawet 35:17 i wydawało się, że w Winnym Grodzie może dojść do sensacji. - Mieliśmy w tym czasie bardzo wysoką skuteczność w ataku, ale w obronie nie prezentowaliśmy się najlepiej. Zielonogórzanie mieli wiele otwartych pozycji, z których nie trafiali - podkreśla David Dedek, opiekun Asseco Gdynia.
[ad=rectangle]
Później jednak gra gdynian się załamała i już do przerwy Stelmet zredukował straty do pięciu oczek. Trzecia kwarta była wyśmienita dla gospodarzy. Wicemistrzowie Polski nie trafili tylko dwóch rzutów z gry! Wygrali tę część meczu 35:12 i odjechali gościom na bezpieczną przewagę. - W momencie kiedy Stelmet zagrał na 100 procent agresywności po obu stronach parkietu, to po prostu nie umieliśmy na to odpowiedzieć - uważa opiekun Asseco.
- Przewaga, którą zbudowaliśmy w ogóle nie załamała Stelmetu, a nawet ich zmotywowała do bardziej agresywnej gry. Zagrali na europejskim poziomie. Postawili nam poprzeczkę nieco za wysoko, jak na nasze obecne możliwości - dodaje David Dedek.
Słabo po stronie gdyńskiej drużyny wypadli liderzy - A.J. Walton zdobył pięć punktów (2/9 z gry), z kolei Ovidijus Galdikas uzyskał tylko trzy oczka.