Ekipa Miliji Bogicevicia całkiem nieźle rozpoczęła niedzielne spotkanie, bo w połowie drugiej kwarcie goście prowadzili 34:27 i wydawało, że konsekwentna gra może dam Anwilowi sukces w tym meczu. Jednak później coś się załamało w grze gości, co skrzętnie wykorzystali gospodarze.
- W pierwszej połowie graliśmy naszą spokojną, poukładaną koszykówkę i to przynosiło nam dobre efekty. Cały rytm straciliśmy jednak w trzeciej kwarcie. Źle weszliśmy w tę odsłonę i Trefl to wykorzystał. Nie graliśmy swoich zagrywek do końca, więcej było gry jeden na jeden i to się na nas zemściło. Nie było tych podań, które były w pierwszej połowie - zaznacza Mateusz Kostrzewski, gracz Anwilu Włocławek.
W trzeciej kwarcie gospodarze zbudowali na tyle wysoką przewagę, że później było ich trudno zatrzymać, co podkreśla zawodnik Anwilu Włocławek. - Można powiedzieć, że cały mecz przegraliśmy przez trzecią kwartę. Później zabrakło sił i czasu na odrobienie strat - dodaje Kostrzewski.
Włocławianie w ćwierćfinale zmierzą się z Rosą Radom, z którą mają dodatni bilans w meczach w trakcie sezonu zasadniczego. - Przyjechaliśmy do Sopotu z jasnym nastawieniem - chcieliśmy wygrać ten mecz i wdrożyć taktykę, która będzie obowiązywała w meczach ćwierćfinałowych. Poznajemy ją, ale wydaje mi się, że z każdym dniem będzie coraz lepiej. Mamy jeszcze troszkę czasu, żeby ją lepiej poznać - ocenia gracz Anwilu.