Kolejny raz zwycięskie - relacja z meczu Wisła Kraków - Artego Bydgoszcz

W środowej serii gier mistrzynie Polski pewnie pokonały na swoim parkiecie Artego Bydgoszcz 72:50. O wysokim zwycięstwie miejscowych w dużej mierze zadecydowała bardzo dobra w ich wykonaniu druga połowa, w której z każdą minutą powiększały swoją przewagę.

Wiślaczki od początku meczu próbowały narzucić rywalowi swoje warunki gry i podobnie jak to miało miejsce w zeszłą niedzielę w Pruszkowie, jak najszybciej wypracować sobie bezpieczną przewagę. Ambitne bydgoszczanki jednak w pierwszych minutach nie pozwalały się zepchnąć na boczny tor i dorównywały kroku mistrzyniom Polski. W szeregach przyjezdnych bardzo aktywna była Djenebou Sissoko, pod adresem której jej koleżanki zagrywały większość piłek. Wtórowała jej Elżbieta Mowlik. Reprezentantka Polski skuteczna była szczególnie przy rzutach z dystansu i krakowianki miały spory problem, by ją powstrzymać. Po tych wydarzeniach wynik na tablicy świetlnej brzmiał 6:9, co z pewnością było dla gospodyń pewnym zaskoczeniem.

Na szczęście dla wszystkich związanych z małopolskim klubem, chwilę później o prowadzeniu Artego nie było już mowy. Podopieczne trenera Jose Ignacio Heranndeza zdając sobie sprawę ze swoich niedociągnięć zaczęły o wiele agresywniej grać w obronie i nie zostawiały rywalkom już tak wiele swobody przy oddawaniu rzutów. W ataku zaś, za sprawą Nicole Powell oraz Milki Bjelicy w końcu seryjnie umieszczały piłkę w koszu przeciwnika, dając jednocześnie dowód swojej siły. Tym samym po pierwszej kwarcie Biała Gwiazda wygrywała 20:15 i mogła z optymizmem patrzeć w przyszłość.

W drugiej "ćwiartce" zgodnie z przypuszczeniami stroną wiodącą były miejscowe, choć zawodniczki Artego długo stąpały im po piętach. Działo się tak w dużej mierze dlatego, że dobrą formę prezentowały Lauren Jimenez i wspomniana Sissoko. Obie zawodniczki nadspodziewanie łatwo dochodziły do czystych pozycji w polu trzech sekund i były motorem napędowym swojego kolektywu. Jednak ich starania pozwalały jedynie na utrzymanie kontaktu z przeciwnikiem.

W ekipie złotych medalistek z zeszłego sezonu zaś pojawiła się Erin Phillips, dla której był to pierwszy występ od 17 grudnia. Co ciekawe, Australijka dość szybko wprowadziła się do meczowej rywalizacji i trafiając z dystansu sprawiła, że w pewnym momencie wynik brzmiał 32:25 na korzyść jej teamu. Uczciwie trzeba dodać, że oprócz niej in plus zaprezentowała się też inna rezerwowa, Magdalena Leciejewska. 26-letnia zawodniczka okazała się pożyteczna zwłaszcza w walce na tablicach, dzięki czemu krakowianki po niecelnych rzutach wielokrotnie miały okazję do ponowienia akcji. Wobec tego nie powinno dziwić, że po 20 minutach Wisła prowadziła różnicą 8 "oczek", schodząc na dłuższą przerwę w nieco lepszych humorach.

Po zmianie stron gra toczyła się wedle dosyć niecodziennych reguł. Z racji na awarię zegara odmierzającego czas trwania danej akcji, spiker zawodów na głos informował o okresie pozostałym do zakończenia 24 sekund. W takich realiach początkowo nieco lepiej odnalazły się bydgoszczanki, dowodzone przez Martynę Koc oraz swoją kapitan, Agnieszkę Szott. I tym razem jednak faworytki konfrontacji zażegnały niebezpieczeństwo, a stało się to za sprawą niezawodnej Magdy Leciejewskiej, która nie tylko punktowała z półdystansu, ale też najlepiej ze swoich koleżanek radziła sobie z silnymi środkowymi Artego. Nie da się ukryć, że w tym fragmencie była ona zdecydowanie najjaśniejszą postacią zespołu z południa kraju i to jej zawdzięczał on bardzo korzystny dla siebie wynik 54:39, jaki widniał na tablicy przed decydującą batalią.

Gdy wraz z rozpoczęciem ostatniej kwarty za trzy przymierzyła Phillips stało się jasne, że tego wieczoru Wiśle już nikt nie odbierze zwycięstwa. W zasadzie do końcowej syreny Biała Gwiazda dominowała w prawie każdym elemencie, a dystans dzielący obie drużyny z biegiem czasu tylko się powiększał. Jakość gry miejscowych nie uległa pogorszeniu nawet po wejściu na parkiet zmienniczek, które co ważne wcale nie były gorsze od zawodniczek z podstawowego składu. Podopieczne Adama Ziemińskiego natomiast, próbowały jeszcze podjąć ambitną walkę, ale zdołały jedynie przekroczyć barierę 50 zdobytych punktów. Ostatecznie koszykarki z Krakowa wygrały 72:50, ponownie triumfując w krajowych rozgrywkach.

Wisła Can Pack Kraków - Artego Bydgoszcz 72:50 (20:15, 17:14, 17:10, 18:11)

Wisła Can Pack:
Magdalena Leciejewska 13, Erin Phillips 11, Ewelina Kobryn 8, Nicole Powell 8, Milka Bjelica 8, Petra Ujheyi 6, Ana Dabovic 6, Anke DeMondt 5, Paulina Pawlak 5, Joanna Czarnecka 2, Agnieszka Śnieżek 0, Aleksandra Ćwięk 0.

Artego:
Djenebou Sissoko 13, Agnieszka Szott 8, Lauren Jimenez 8, Martyna Koc 6, Elżbieta Mowlik 5, Renee Taylor 4, Joanna Górzyńska-Szymczak 2, Paulina Kuras 2, Patrycja Jastrzębska 2, Agnieszka Kułaga 0.

Źródło artykułu: