Zadecydowała dłuższa ławka - relacja z meczu Spójnia Stargard Szczeciński - MOSiR Krosno

Spójnia Stargard Szczeciński zrehabilitowała się za sobotnią porażkę pewnie pokonując MOSiR Krosno. Gospodarze niemal powtórzyli wyczyn z pierwszej rundy, dzięki czemu przez jeden dzień będą przewodzić ligowej tabeli. Świetne zawody rozegrał Tomasz Stępień, który zdobył 26 punktów. Z kolei wśród przyjezdnych tylko czterech koszykarzy regularnie trafiało do kosza.

W tym artykule dowiesz się o:

Stargardzianie do wtorkowego spotkania przystępowali z chęcią rehabilitacji za sobotnią porażkę. Odbiło się to z resztą w znaczący sposób na frekwencji w hali przy ul. Pierwszej Brygady. Spójnia rozpoczęła jednak, jakby nadal rywalizowała z Polonią Przemyśl, a nie MOSiR-em Krosno. Gospodarze popełniali proste błędy w ataku, w żaden sposób nie potrafiąc skonstruować udanej akcji. Przyjezdni za to zaczęli od prowadzenia 8:0 po udanych akcjach Dariusza Oczkowicza i Mariusza Piotrkowskiego. Podopieczni Dusana Radovica bezbłędnie wykorzystali luki w defensywie miejscowych trafiając do kosza mimo ich przewinień. - Lepszy taki początek i zwycięstwo na koniec niż wysokie prowadzenie i porażka, jak w meczu z Polonią Przemyśl - przyznał rozgrywający Spójni, Jarosław Kalinowski.

Przerwa wzięta przez Tadeusza Aleksandrowicza poskutkowała i wszystko wróciło do normy. Stratę szybko zniwelowali Tomasz Stępień i Adam Parzych, którzy zaprezentowali się bardzo dobrze. Cały zespół był jednak lepiej dysponowany rzutowo, o czym świadczy skuteczność za dwa punkty 75 proc. Kolejne minuty pierwszej odsłony tylko pogrążały gości, którzy mimo niezłej postawy tracili dystans do rywala po skutecznych kontrach Stępnia i Parzycha.

Początek drugiej części, podobnie, jak każdej w tym meczu należał do gości, którym pomagały nawet krótkie przerwy. Nic w tym nadzwyczajnego, skoro zespół z Krosna przyjechał na drugi koniec Polski ósemką zawodników, a gra opierała się na podstawowej piątce. Kluczem prowadzącym Spójnię do wygranej była, więc odpowiednia rotacja i narastające zmęczenie rywala. - Głównym założeniem było, żeby zagrać pressingiem przez całe 40 minut, żeby ich zmęczyć. Takie rzeczy trzeba wykorzystać, jeśli zespół przyjeżdża w ośmiu, a pięciu zawodników tylko gra. To była nasza główna przewaga i z minuty na minutę wyglądało to coraz lepiej - słusznie zauważył koszykarz Spójni, Tomasz Ochońko. W efekcie tej taktyki, mimo, że goście prawie zniwelowali stratę (34:33) do szatni oba zespoły schodziły z dziesięciopunktowym dystansem. Szalał za to Radovic, który po jednym z przewinień swojego koszykarza wtargnął na parkiet, by uciąć sobie pogawędkę z sędziami. Przedłużyła się ona aż do przerwy o którą poprosił serbski szkoleniowiec.

Zespół z Pomorza Zachodniego nie zaspał po zmianie stron i mimo, że goście znów prezentowali się dobrze nie odrobili już strat. Główny wkład w taki rezultat mieli obwodowi, którzy punktowali z za linii 6,75 metra. Znacznie gorzej radzili sobie wysocy, którzy nie do końca potrafili wykorzystać przewagę wzrostu. Zabrakło szczególnie zbiórek pod tablicą rywala, lecz trzeba dodać, że najwyższy koszykarz Spójni praktycznie cały mecz spędził na ławce rezerwowych.

Ostatni zryw ekipy z Podkarpacia nastąpił na początku czwartej kwarty. Pomógł w tym niesportowy faul Huberta Pabiana, a sposób na rywali miał Piotrkowski. Obudził się także niewidoczny do tej pory Piotr Pluta, który dwukrotnie przymierzył z dystansu niwelując stratę do dziesięciu oczek. To Spójnia miała jednak tego dnia lepszych strzelców w osobach Parzycha oraz Stępnia, którzy kolejno skarcili przeciwników. Swoje dołożyli także pozostali gracze, co dało znakomity efekt. W ostatnich minutach na parkiecie mogli, się więc pojawić Łukasz Ważny i Filip Dylik, który ustalił rezultat spotkania. Stargardzianie niemal powtórzyli rozmiary zwycięstwa z pierwszej rundy, lecz jak podkreślił trener Aleksandrowicz rywal zaprezentował się lepiej niż w pierwszym meczu rozgrywek. - Grają zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Widać u nich postęp. My o tym doskonale wiedzieliśmy i byliśmy jeszcze bardziej zmotywowani po porażce z Polonią Przemyśl. Rezerwowi zagrali też na swoim normalnym poziomie. Cały zespół dał z siebie maksa. Dobrze nastawiliśmy się na obronę, a atak sam wychodził - podsumował zawody stargardzki szkoleniowiec.

Spójnia Stargard Szczeciński - Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno 84:60 (27:19, 16:14, 16:10, 25:17)

Spójnia: Stępień 26, Parzych 16, Ochońko 10, Kalinowski 7, Soczewski 7, Pabian 5, Bodych 4, Dylik 3, Grudziński 3, Wójcik 2, Ważny 1, Wojdyr 0.

MOSiR: Kamecki 16, Oczkowicz 14, Piotrkowski 13, Pluta 11, Partyka 4, Pieloch 2, Kamiński 0, Puścizna 0.

Komentarze (0)