W środę dąbrowska hala "Centrum" była miejscem zaciętego widowiska, które stworzyły drużyny MKS-u i Sportino. Z parkietu zwycięscy schodzili Zagłębiacy, od których w ostatnich sekundach meczu nie zależało nic, przy piłce byli bowiem inowrocławianie, którzy nie wykorzystali swojej szansy na wygraną jednym punktem. - Na pewno nie spodziewaliśmy się, ale wygrała drużyna lepsza. Szczęście sprzyja lepszym - Mariusz Piotrkowski odniósł się do ostatniej akcji meczu. - Na koniec znowu zachowaliśmy się tak jak w meczu z Rosą, ale się udało. Liczą się dwa punkty, nie liczy się styl, bo to nie on jest oceniany, tylko punkty. Jest zwycięstwo, są dwa punkty, to jest najważniejsze - podkreślił.
Premierowa odsłona konfrontacji należała do koszykarzy Sportino. Jednak tuż po gwizdku, rozpoczynającym drugą kwartę, obudzili się gospodarze, którzy tym samym rzucili się do walki. - Tak już jest, że w pierwszej kwarcie zawsze mamy problem. Nie wiem dlaczego tak jest. Ale w przerwie padło parę mocnych słów i jakoś to poszło - wyjaśnił.
Do końca meczu na parkiecie trwała wymiana ciosów, a Sportino zdołało doprowadzić do remisu, niwelując sześciopunktową przewagę swoich rywali. Na minutę przed końcową syreną trafił Łukasz Szczypka, ale to inowrocławianie mieli zadecydować o końcowym wyniku meczu, w ostatniej akcji byli bowiem przy piłce. Gdyby trafili, to oni cieszyliby się ze zwycięstwa. - Ale nie trafił. Tak jak już mówiłem, szczęście sprzyja lepszym. Naprawdę w tym meczu mieliśmy dużo szczęścia, ale co zrobić. Udało się wygrać, nikt nie będzie pamiętał jak to zrobiliśmy. Liczą się dwa punkty - podkreślił Mariusz Piotrkowski.