Dwie porażki z rzędu podgrzały atmosferę w Olimp MKS Starcie. Mimo wszystko lublinianie przełamali się w starciu z Astorią Bydgoszcz i wygrali 67:66, choć przegrywali już nawet 35:49. W tym meczu nie mógł zagrać podstawowy rozgrywający Michał Sikora, ale za to z niezłej strony zaprezentowali się bracia Łukasz i Piotr Jagoda.
Trener Dominik Derwisz niczym mantrę powtarza: - Jesteśmy w stanie wygrać z każdym pod jednym warunkiem - jeżeli co najmniej pięciu graczy przekroczy 10 punktów. Jego podopieczni jeszcze ani razu nie dokonali takiego wyczynu w obecnym sezonie. Najbliżsi tego byli w Bydgoszczy, gdzie czterech zawodników zrealizowało cel minimum.
Mniej do myślenia daje sztabowi szkoleniowemu Olimp MKS Startu postawa koszykarzy w defensywie, choć dobra obrona przy fatalnej skuteczności nie zda się na nic. - Tracimy średnio 65 punktów, co jest naprawdę w porządku. Brakuje nam trochę zimnej krwi w ataku, skuteczności w rzutach za trzy punkty - ocenia Derwisz.
Z kolei w Pruszkowie panują dobre nastroje. Nikt już nie pamięta o blamażu na inaugurację - klęsce w Radomiu 55:98. Najlepszą receptą na zapomnienie o wpadce jest zwyciężanie i tą drogą podążył Znicz Basket. Podopieczni Pawła Czosnowskiego zanotowali trzy kolejne wygrane, dzięki czemu zajmują szóste miejsce w tabeli.
Ekipę z Mazowsza świetnie zna Michał Aleksandrowicz, gdyż jeszcze w ubiegłym sezonie bronił jej barw. Czy uda mu się pokonać byłych kolegów? Początek sobotniego meczu o godz. 19:00 w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich 4.