Są pod ścianą, Hala Mistrzów zapłonie. "Anwil zawsze jest faworytem"

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Andrzej Mazurczak i Dawid Słupiński w walce o piłkę
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Andrzej Mazurczak i Dawid Słupiński w walce o piłkę

King Szczecin w piątek odzyskał przewagę parkietu w ćwierćfinałowej serii z Anwilem Włocławek. Teraz może zamknąć serię z triumfatorem rozgrywek FIBA Europe Cup. Rywal nie dopuszcza jednak do siebie takiego scenariusza.

- Graliśmy w dwóch ligach, wierzyłem w dwa sukcesy. W jednej się udało, chociaż nikt nie wierzył. Wszystkie ręce na pokład i walczymy dalej - przyznał po piątkowej przegranej 75:84 Przemysław Frasunkiewicz.

Trener Anwilu z pewnością nie jest osobą, która by odpuściła. Wracając do meczu trzeciego, to nie miał problemów ze wskazaniem przyczyn porażki.

Więcej o tym meczu pisaliśmy tutaj -->> Wygrali FIBA Europe Cup, teraz są o krok od odpadnięcia z walki o medale

- W kluczowych momentach zrobiliśmy bardzo duże błędy - wyjaśnił. Zaczęło się od przestrzelonego rzutu sam na sam z koszem Lee Moore'a, przez błąd w rotacji i pozostawienie otwartego na dystansie Alexa Hamiltona, po kuriozalną stratę Victora Sandersa w koźle na siódmym metrze...

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie

- Nie trzeba fajerwerków, trzeba zagrać solidnie - oznajmił Frasunkiewicz, zdradzając niejako receptę na sukces w kolejnym meczu, który dla jego podopiecznych będzie już z gatunku "o życie".

- W Hali Mistrzów Anwil z każdym zespołem w Polsce jest faworytem - przyznał z kolei Arkadiusz Miłoszewski. Szkoleniowiec Kinga w piątek mógł być w doskonałym humorze.

Jego zespół zaskoczył przede wszystkim na dystansie. Trafił 12 z 18 rzutów zza łuku. Jak sam przyznał, szczecinianie akurat nie żyją z tej broni. - To jest taki ekstra dodatek, który zafunkcjonował - wyjaśnił.

12 celnych trójek zrekompensowało niejako to, że szczecinianie popełnili w meczu numer trzy aż 21 strat, co finalnie nie przekreśliło trudów walce o triumf. Nie przekreślił go również drugi z kolei słaby występ w fazie play-off Andrzeja Mazurczaka.

MVP sezonu zasadniczego w 18 minut meczu we Włocławku miał 0/2 z gry, zbiórkę, asystę i trzy straty. - To jest normalne że ktoś ma wzloty i upadki. Wiadomo, ciąży na nim duża presja, bo ciągnął zespół cały sezon. On jeszcze pokaże, wróci do gry - zapowiedział Miłoszewski.

Czy nastąpi to już w niedzielę? Czy King zdoła zamknąć serię? Trener szczecinian przyznał, że jego drużynie lepiej gra się z pozycji underdoga, a - jak już wspomniał - na swoim terenie to Anwil zawsze jest faworytem...

Czwarty mecz ćwierćfinałowej serii Anwil Włocławek - King Szczecin odbędzie się w niedzielę 14 maja. Początek spotkania w Hali Mistrzów o godz. 17:30. W rywalizacji do trzech zwycięstw King prowadzi 2:1.

Zobacz także:
Śląsk wrócił w wielkim stylu! Jest w półfinale mistrzostw Polski!
Andrzej Urban: Mówili, że nie wytrzymam

Komentarze (0)