Polski trener stworzył świetny zespół. Teraz ma... duży ból głowy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Filip Matczak
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Filip Matczak

To w tym momencie najlepiej grający zespół w Energa Basket Lidze. King Szczecin najpierw pokonał mistrza, później wicemistrza. I to w świetnym stylu. Drużyna prowadzona przez Arkadiusza Miłoszewskiego imponuje. Trener ma jednak nad czym myśleć.

Nie ma mocnych na zespół ze Szczecina, który jest zdecydowanie największą rewelacją rozgrywek Energa Basket Ligi. King gra bardzo poukładaną, wyrachowaną i co najważniejsze: skuteczną koszykówkę. To w tym momencie najlepiej grający zespół w polskiej lidze, który łączy świetne granie z wynikami. Przyjemnie się patrzy na popisy Kinga Szczecin.

Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego wygrali 7 z 8 meczów w PLK i są na dobrej drodze do tego, by być w pierwszej "czwórce" przed fazą play-off. Gdyby tak się stało, polski szkoleniowiec miałby bardzo duże szanse na tytuł: "najlepszego trenera po rundzie zasadniczej".

To byłoby ogromne wyróżnienie dla 49-latka, dla którego jest to dopiero drugi sezon na stanowisku I trenera. Wcześniej przez wiele lat pełnił funkcję asystenta w Zielonej Górze. Miał okazję pracować z wybitnymi trenerami (m.in. Filipovski czy Tabak). Od każdego z nich coś wziął i teraz buduje zespół na własnych zasadach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!

- Cieszę się, że jesteśmy doceniani - uśmiecha się Miłoszewski i po chwili dodaje: Powiedziałem chłopakom, że tę poprzeczkę stawiamy coraz wyżej i będziemy mieć coraz wyższe wymagania. Nie myślimy o tym, co będzie za kilka miesięcy. Myślimy o kolejnym spotkaniu, idziemy krok po kroku.

Nie ma co ukrywać, że miniony sezon był dla Miłoszewskiego dużą lekcją, z której - jak widać po wynikach - wyciągnął wnioski. Przede wszystkim postawił na graczy, którzy nie tylko chcą wygrywać, ale są skupieni na pracy, a poza treningami nie sprawiają żadnych problemów. Miłoszewski nie ukrywał, że ten aspekt - przy budowie składu - był bardzo istotny (na ten element zawsze mocno uwagę zwraca Żan Tabak).

Świetna grupa ludzi

W zeszłym sezonie w składzie Kinga było kilku graczy z wielkim "ego", co miało wpływ na dobre trenowanie, hierarchię i role w zespole. Polski trener nie do końca sobie z tym poradził, dlatego teraz za wszelką cenę chciał tego uniknąć. Inaczej poukładał klocki, postawił na graczy z dobrych charakterami, głodnych i ambitnych. I co kluczowe: trafił z transferami przed sezonem, nie musi wymieniać zawodników w trakcie rozgrywek, co zawsze pozytywnie wpływa na atmosferę (King wykorzystał pięć licencji dla obcokrajowców - koszt 5 tys. zł).

Skład Kinga jest umiejętnie zbudowany. To wszechstronny zespół, który ma bardzo dobrych zawodników na każdej pozycji.

Andrzej Mazurczak to mózg zespołu ze Szczecina
Andrzej Mazurczak to mózg zespołu ze Szczecina

- Trener stworzył świetną grupę ludzi, lubimy ze sobą grać, spędzamy ze sobą także czas poza parkietem. Jest świetna atmosfera, co przekłada się na styl gry i wyniki - mówi Andrzej Mazurczak, rozgrywający Kinga, którego transfer można oceniać w kategoriach "strzału w dziesiątkę". To generał, mózg zespołu ze Szczecina. Każda akcja przechodzi przez jego ręce.

Przy Miłoszewskim mocno rozwinął skrzydła, jest w tym momencie jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji w lidze, a po ostatnim meczu w Warszawie (Mazurczak zrobił 20+8+7) swój zachwyt nt. jego umiejętności wyraził nawet Aaron Cel. Napisał na Twitterze, że 29-latek rozgrywa świetny sezon i idzie po MVP!

- Andy gra rewelacyjny sezon, znów był blisko triple-double. W końcu przyjdzie taki mecz, że to zrobi - nie ukrywa Arkadiusz Miłoszewski.

Rewelacyjna ofensywa

Szczecinianie dysponują wielkim potencjałem w ofensywie. To właśnie atak jest największym atutem zespołu prowadzonego przez Miłoszewskiego. Polski szkoleniowiec tego nie kryje, że zdobycie 90-100 punktów nie jest wielkim wyczynem, gdy posiada się takich zawodników jak Mazurczak, Brown, Matczak czy Fayne.

King - według zaawansowanych statystyk (za "RealGM") - ma w tym momencie najlepszą ofensywę w lidze. Szczecinianie na 100 posiadań zdobywają 117,3 pkt na mecz, przeskakując w ostatnich dniach ekipy z Ostrowa Wielkopolskiego i Sopotu. Podopieczni Miłoszewskiego mają też najwyższy procent w rzutach z gry (51,5 procent).

Trener Miłoszewski ma nad czym myśleć
Trener Miłoszewski ma nad czym myśleć

- Mamy ogromny potencjał w ataku. To nam świetnie funkcjonuje. Mamy dużo talentu. Jak nie Meier, to Kostrzewski, jak nie Matczak, to Brown i tak dalej. To mi się w tym zespole bardzo podoba. Na dodatek ci ludzie chcą i lubią ze sobą współpracować. Ręce same składają się do oklasków - podkreśla Miłoszewski.

Szczecinianie robią także postępy w grze defensywnej. Jeszcze do niedawna byli na ostatnim miejscu w statystykach zaawansowanych, teraz zajmują 13. miejsce, tracąc 111,4 pkt na 100 posiadań. Gorsze w tym względzie są jedynie ekipy z Torunia, Dąbrowy Górniczej i Bydgoszczy.

Trener ma duży ból głowy

King Szczecin - po rozstaniu z Jamesem Eadsem (zasilił szeregi Sokoła Łańcut) - ma tylko czterech obcokrajowców w składzie. Warto dodać, że klub - z racji występów w ENBL - mógłby pokusić się nawet o dwa transfery graczy zagranicznych, ale - na ten moment - nie wiadomo nawet, czy szczecinianie zdecydują się na kolejnego obcokrajowca.

Wiemy, że polski szkoleniowiec przygląda się różnym kandydaturom, ale brakuje konkretów. Nikt nie chce bowiem w Szczecinie "przedobrzyć". Miłoszewski - jak sam podkreśla - wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu, gdy w składzie było za dużo zawodników obwodowych.

- Dodawać czy nie dodawać: to teraz mój największy problem. Mamy dwa miejsca dla obcokrajowców, jedno możemy wypełnić bez większego uszczerbku w budżecie. Mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego i nie wiem czy to robić. Mamy jeszcze trochę czasu do zamknięcia okienka transferowego (koniec marca - przy. red.). Cały czas obserwujemy rynek, jesteśmy w kontakcie z agentami. Czekamy na rozwój wydarzeń. Nic na siłę - przyznaje Miłoszewski.

Podobną wypowiedź polski szkoleniowiec udzielił po meczu w Gdyni na początku stycznia. Od tego momentu szczecinianie - już bez Eadsa - idą jak burza w rozgrywkach PLK i European North Basketball League. Są nie do zatrzymania. O ich sile przekonał się już mistrz, wicemistrz i obecnie trzeci zespół PLK: Trefl Sopot. W sumie - biorąc pod uwagę rozgrywki PLK i ENBL - King wygrał 20 z 27 meczów. To o czymś świadczy!

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Pożegnanie z klasą. Bostic: Nie spełniłem oczekiwań
Już krzyczą na niego "MVP". Kluby chciały go podkupić!
Robi furorę w polskiej lidze. Marzy o grze w Eurolidze
Dwa lata czekał na kasę. Amerykanin: Nie bałem się wrócić do Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty