Spore zmiany zajdą w życiu Łukasza Koszarka w najbliższych tygodniach i miesiącach. Pierwszy, wyjątkowy moment nadejdzie już za niecałe dwa tygodnie. Pod koniec lutego koszykarz po raz ostatni założy koszulkę z orzełkiem na piersi. "Spotkanie z Austrią będzie wyjątkowe dla Koszarka" - czytamy w komunikacie PZKosz.
Zawodnik Legii Warszawa, a obecnie również dyrektor kadry, oficjalnie pożegna się z publicznością jako reprezentant Polski. Trener Igor Milicić powołał go na najbliższe okienko, by rozgrywający mógł pojawić się na parkiecie w trakcie meczu w Sosnowcu.
Słyszymy, że PZKosz chce z wielką pompą pożegnać Koszarka. Nic dziwnego. Rozgrywający przez lata był najważniejszym elementem w zespole reprezentacji Polski. To jedna z ostatnich legend polskiej koszykówki, którą możemy nadal obserwować na parkietach Energa Basket Ligi. Zasłużył na to, by pożegnać go w uroczysty sposób.
- Łukasz Koszarek nigdy nie odmawiał kadrze, był jej głównym elementem, to od niego trenerzy rozpoczynali powołania. Pomógł drużynie w świetnych mistrzostwach świata w Chinach, a teraz swoje bogate doświadczenie wykorzystuje w roli dyrektora. Mecz w Sosnowcu będzie doskonałą okazją do podziękowania Łukaszowi za wiele lat poświęcenia dla reprezentacji Polski - mówi Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!
Reprezentacja Polski mężczyzn po ostatnim wyjazdowym zwycięstwie nad Chorwacją jest liderem grupy E prekwalifikacji do EuroBasketu 2025. W czwartek 23 lutego o godz. 18:00 na otwarcie hali sportowej w ArcelorMittal Park w Sosnowcu przy komplecie publiczności (wszystkie bilety są już sprzedane) zespół trenera Igora Milicicia zagra z Austrią.
Walka o złoto
Po powrocie ze zgrupowania reprezentacji, Koszarek założy koszulkę Legii, z którą powalczy o mistrzostwo Polski. Taki cel przed obecnym sezonem postawiono przed drużyną. Szefowie klubu tego nie ukrywali. Sęk w tym, że na razie zespołowi ze stolicy... nie idzie - mówiąc delikatnie - najlepiej w rozgrywkach, warszawianie przeplatają dobre występy z takimi, o których chcieliby jak najszybciej zapomnieć.
Forma drużyny Wojciecha Kamińskiego to prawdziwa sinusoida. Raz lepiej, raz gorzej. Było świetne zwycięstwo we Włocławku nad Anwilem, a później klęska u siebie z Kingiem Szczecin.
- Kolejna lekcja, trzeba z niej wyciągnąć wnioski i na pewno poprawić grę w obronie - powiedział po meczu z Kingiem polski szkoleniowiec, który ma nad czym myśleć, by nie tylko usprawnić grę zespołu, ale także ustabilizować formę na równym, wysokim poziomie. To jedyna droga do tego, by odnieść sukces w sezonie 2022/2023.
W Warszawie wierzą, że lekarstwem na problemy będzie nowy podkoszowy Aric Holman, którego Legia pozyskała w ostatnich dniach. Amerykanin rozpoczął sezon we włoskim klubie Tezenis Verona. Tam rozegrał 17 meczów, zapisując w nich średnio 8 pkt i 5 zbiórek. Z naszych informacji wynika, że koszykarz nie do końca był zadowolony ze swojej roli, chciał odejść z klubu. "To nie były łatwe negocjacje, ale udało się nam go pozyskać. Wierzymy w niego" - takie głosy do nas dotarły.
Holman w debiucie zdobył 9 punktów, miał też 6 zbiórek. Trener Kamiński był zadowolony z jego gry. Aczkolwiek twierdzi, że Amerykanin potrzebuje jeszcze trochę czasu, by w pełni rozumieć się z kolegami na parkiecie. To proces.
- Pokazał, że ma możliwość dobrze grać, natomiast potrzebuje troszkę czasu, żeby się z drużyną poznać. Jesteśmy przekonani, że to zawodnik, który da nam trochę fizyczności na pozycji numer cztery. Tego elementu nam brakuje. W kilku sytuacjach to potwierdził, ale to jest też tak, że musi jeszcze dużo pracy włożyć, by to wszystko zaczęło odpowiednio funkcjonować - przyznał.
Koszarek nie ukrywa, że chce mocnym akcentem pożegnać się z rozgrywkami polskiej ekstraklasy, w których występuje od... 2003 roku (miał dwuletnią przerwę na grę w lidze włoskiej - Pepsi Caserta). 39-letni rozgrywający jest multimedalistą PLK, w swoim CV ma m.in. pięć tytułów mistrzowskich (wszystkie zdobyte z zespołem z Zielonej Góry).
W minionym sezonie cieszył się ze srebrnego medalu, przegrywając w wielkim finale ze Śląskiem Wrocław. Warto przypomnieć, że wtedy Legia do fazy play-off awansowała z szóstego miejsca, pokonując sensacyjnie Stal i Anwil. Teraz warszawianie z bilansem 11:9 zajmują dopiero 7. miejsce. Deja vu?
- Wszystko wskazuje na to, że to moje ostatnie pół roku w koszykówce w roli zawodnika. Pracuję ciężko na treningach, by ten ostatni akcent był bardzo mocny. Nie ukrywam, że teraz zaczyna się okres sezonu, który lubię najbardziej. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony. Musimy się też mocno poprawić jako zespół - mówił niedawno Koszarek w rozmowie z Jackiem Białogłowym z "Radia Zielona Góra".
Nowy etap w życiu
Po ostatnim meczu Koszarek pożegna się z kibicami i zawiesi buty na kołek. Choć jeszcze do niedawna wahał się, czy spróbować rozegrać jeszcze jeden sezon, teraz wiemy już, że podjął ostateczną decyzję. 39-letni rozgrywający ma już gotowy plan na "życie po życiu".
WP SportoweFakty - jako pierwsze w kraju - poinformowały ostatnio o tym, że Koszarek jest bardzo poważnym kandydatem do objęcia stanowiska prezesa Energa Basket Ligi. Ma zająć miejsce Radosława Piesiewicza. Ten ubiega się o stanowisko szefa PKOl. Jest też plan, by został przewodniczącym rady nadzorczej PLK.
"Koszarek prezesem? To bardzo dobra decyzja, podoba mi się ten pomysł" - mówi nam jeden z szefów klubu występującego na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Nie ma co ukrywać, że wizerunkowo byłby to strzał w dziesiątkę. Koszarek jest bardzo lubiany i ceniony w środowisku, ma też dużą wiedzę i szerokie kontakty (także na arenie międzynarodowej). 39-latek miałby zajmować się tylko sprawami ligowymi, pojawiać się na wielu meczach, rozmawiać też z ludźmi zarządzającymi danymi klubami na temat funkcjonowania ligi, jej problemów i możliwościach rozwoju. Często nie będą to łatwe rozmowy.
Jedno jest pewno: życie Koszarka w najbliższym czasie mocno się zmieni.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Pożegnanie z klasą. Bostic: Nie spełniłem oczekiwań
Już krzyczą na niego "MVP". Kluby chciały go podkupić!
Robi furorę w polskiej lidze. Marzy o grze w Eurolidze
Dwa lata czekał na kasę. Amerykanin: Nie bałem się wrócić do Polski