Kibice Trefla Sopot nie mogą w tym sezonie narzekać na nudę. Sporo dzieje się wokół klubu, który jest jedną z wiodących sił Energa Basket Ligi. Sopoccy fani mogą czuć dużą satysfakcję, gdy oglądają popisy swoich ulubieńców, którzy wygrywają mecz za meczem.
Po pokonaniu beniaminka Sokoła Łańcut (83:68), sopocianie z bilansem 9:1 (siedem zwycięstw z rzędu) zajmują 2. miejsce w tabeli i z podniesionymi głowami mogą oczekiwać spotkania ze Śląskiem Wrocław o "fotel lidera" polskiej ekstraklasy (niedziela, 20:00 Ergo Arena).
Koszykarze Trefla mogą chwilę odetchnąć po maratonie, który mieli w ostatnim czasie. W ciągu 10 dni rozegrali bowiem cztery spotkania, łącząc występy w PLK i w rozgrywkach European North Basketball League. Sopocianie pokonali Enea Zastal BC, a następnie przegrali dwa spotkania w ENBL - z Kingiem i Ironi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek już znudziło się odpoczywanie
Humory poprawili sobie zwycięstwem nad Sokołem Łańcut, choć musieli się nieco natrudzić, bo beniaminek całkiem wysoko postawił poprzeczkę w tym spotkaniu. Nawet w czwartej kwarcie zbliżył się na cztery punkty, ale ostatecznie gospodarze w końcówce pokazali klasę, budując bezpieczną przewagę.
- Granie czterech meczów w dziesięć dni nie jest łatwe, a zwłaszcza dla zespołu, który nie jest przyzwyczajony do takiego rytmu. Najważniejsze jest jednak to, że w dobrych i w złych momentach graliśmy zespołowo. To mnie - jako trenera - cieszy - mówi nam trener Żan Tabak.
Debiut Belga
Warto odnotować, że w starciu z Sokołem Łańcut po raz pierwszy w koszulce Trefla Sopot zobaczyliśmy Jeana Salumu, który ostatnie miesiące spędził na rehabilitacji kontuzjowanego ścięgna Achillesa. Koszykarz przechodził ten proces w obecności swoich lekarzy w Belgii. Klub dał na to zgodę, po ustaleniu wcześniej warunków zawieszenia kontraktu na ten okres. Trener Żan Tabak bardzo na niego liczył, dlatego też wykazał się dużą cierpliwością.
W debiucie Belg zagrał 15 minut, zdobywając w tym czasie 11 punktów (4/7 z gry, 2/3 za jeden). Była odwaga, jakość i przebojowość. Pokazał właśnie to, czego się w Sopocie po nim spodziewali. A powinno być jeszcze lepiej - zwłaszcza w obronie - po dojściu do optymalnej formy i zrozumieniu wymagającego systemu trenera Tabaka. Na pełną ocenę jego możliwości trzeba będzie jeszcze poczekać.
- Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że Jean Salumu to świetny koszykarz, który ma ogromne walory sportowe, jedyną kwestią było to, czy i kiedy będzie w stanie wrócić do rytmu treningowego po kontuzji ścięgna Achillesa. Po przeprowadzonych badaniach medycznych lekarze dali zielone światło na powrót do treningu. Zawodnik czuje się dobrze pod względem fizycznym - komentuje Chorwat.
Ciekawostką jest fakt, że Salumu w przeszłości występował w jednej drużynie (Ostenda) z Mateuszem Ponitką, kapitanem reprezentacji Polski. Obaj sporadycznie ze sobą rozmawiają, Belg nadal śledzi karierę naszego rodaka, mocno go też komplementuje (we wtorek wywiad z Salumu na WP SportoweFakty). Okazuje się, że Ponitka również śledzi poczynania Salumu, wie, że trafił do Trefla Sopot. Krótko nam przekazał, że jeśli będzie w dobrej formie fizycznej, to zespół będzie miał dużo pożytku z jego gry.
Kontuzja podkoszowego
W starciu z Sokołem Łańcut nie oglądaliśmy za to podkoszowego Wesley'a Gordona, który nabawił się kontuzji kolana w spotkaniu z Ironi Ness Ziona w rozgrywkach ENBL. Nie dokończył spotkania, przy pomocy kolegów zszedł do szatni. W piątek przeszedł szczegółowe badania medyczne. Wiemy, że Amerykanin wypada z gry, nie jest jednak znany termin jego powrotu. Tego też nie zdradza nam Żan Tabak.
- Wesley Gordon ma zdiagnozowany uraz kolana. Jest wyłączony z gry, jego termin powrotu nie jest określony. Życzymy mu dużo zdrowia i szybkiego powrotu do gry. Czekamy na niego - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
W miejsce Gordona do pierwszej piątki wskoczył Chorwat (niedawno zakontraktowany) Ivica Radić, który zapisał przy swoim nazwisku double-double (16 pkt, 10 zbiórek). Na pozycji numer "5" ustawiany jest także Łotysz Rolands Freimanis. Wiemy, że klub nie planuje - na ten moment - wzmocnienia na tej pozycji.
100 tys. zł i wymowna odpowiedź gwiazdy
Trzeba przyznać, że w kontekście wzmocnień i zmian sporo się ostatnio działo. Do drużyny dołączył środkowy Ivica Radić, wcześniej Trefla wzmocnił Garrett Nevels - jako zastępstwo za kontuzjowanego Belga Jeana Salumu. Co prawda Trefl z Amerykaninem w składzie wygrał wszystkie siedem meczów w lidze, ale trener Żan Tabak za każdym podkreślał, że czeka na powrót belgijskiego obwodowego. W końcu się doczekał.
Warto też chwilę poświęcić Nevelsowi, który jest jedną z gwiazd ligi. Amerykanin prezentuje się wybornie w koszulce Trefla Sopot. Nie jesteśmy zdziwieni faktem, że inne kluby w ostatnim czasie mocno zainteresowały się 30-latkiem, podpytując o możliwość przejęcia jego kontraktu.
Umowa Nevelsa została podpisana do końca rozgrywek 2022/2023, ale z możliwością obustronnego rozwiązania go po dwóch miesiącach współpracy (po meczu ze Śląskiem Wrocław - 11 grudnia). Na dniach wyjaśni się jego przyszłość. Klub - podobnie jak w przypadku stanu zdrowia Gordona - opublikuje oficjalny komunikat.
- Zostaniesz w Treflu Sopot? Co możesz powiedzieć o swojej przyszłości? - zapytaliśmy Amerykanina po meczu z Sokołem Łańcut.
Jego odpowiedź była bardzo wymowna.
- Pomidor, to jest sekret, nie powiem ci nic więcej! - uśmiechnął się 30-latek, który zdobywa ponad 16 punktów na mecz w Energa Basket Lidze.
Z naszych nieoficjalnych wieści wynika, że Nevelsowi jest bliżej niż dalej do pozostania w szeregach Trefla Sopot. Strony w ostatnich dniach usiadły do rozmów i wyrażają chęć kontynuacji, a sam Amerykanin jest bardzo zadowolony ze współpracy z chorwackim szkoleniowcem. Podkreśla, że pod jego wodzą rozwija swoje umiejętności. Może - właśnie dzięki Tabakowi - wskoczyć na wyższy poziom.
Warto podkreślić, że Trefl Sopot - co jest pewnym zaskoczeniem - jako pierwszy klub w Polsce wpłacił do ligi 100 tys. zł (opłata licencyjna) za możliwość posiadania sześciu obcokrajowców w składzie. Co prawda sopocianie - z racji występów w ENBL - deklarowali, że zakupią sześciu obcokrajowców, ale wydawało się, że wcześniej na taki ruch zdecydują się kluby, które przystąpiły do europejskich pucharów: WKS Śląsk Wrocław (EuroCup), Legia Warszawa (BCL) i Anwil Włocławek (FIBA Europe Cup).
Tylko ten pierwszy klub - po pozyskaniu Justice'a - ma w tym momencie sześciu graczy zagranicznych i możliwe, że właśnie w meczu z Treflem Sopot po raz pierwszy ujrzymy komplet obcokrajowców. Mecz zapowiada się pasjonująco. WKS ma bilans 10:0, z kolei Trefl na swoim koncie ma tylko jedną porażkę.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Show trenera na konferencji. "Zastal nadal mi nie zapłacił"
Ivica Radić: Anwil? To było szaleństwo. Zastal? Idę do sądu
Sporo w niego zainwestowali. W Polsce stał się gwiazdą
Mogli czekać na gwiazdę, kupili go już teraz. "To wyszło przypadkowo"