W piątek kolarze mieli nieco łatwiejsze zadanie niż w trzech wcześniejszych etapach. Tym razem odcinek nie był już tak wymagający jak wcześniejsze. Czwarty etap był dedykowany przede wszystkim sprinterom.
W roli faworytów stawiani byli Sam Bennett i Pascal Ackermann. Ci dwaj kolarze wręcz uwielbiają tego typu trasy. Zanosiło się na interesujący pojedynek z ich udziałem.
Trochę zamieszania na piątkowym etapie zrobiła ucieczka. Stworzyli ją tacy zawodnicy jak Harry Tanfield, Luis Angel Mate, Willie Smit oraz Jesus Ezquerra. Uciekinierzy w końcu zostali jednak wchłonięci.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk
Bardzo ciekawie było na ostatnim kilometrze. Tam droga była dość kręta, co mogło niektórych zgubić. Trudności nie brakowało.
Na nie najlepszej postawie rywali próbował skorzystać Jesper Philipsen. On jednak też nie ustrzegł się błędów. Za wcześnie zaczął sprint. Blisko mety dorwał go Sam Bennett, który mógł cieszyć się dzięki temu ze zwycięstwa.
Philipsen musiał natomiast zadowolić się drugim miejscem. Na trzeciej lokacie sklasyfikowany został z kolei Jakub Mareczko, polski kolarz reprezentujący Włochy, przedstawiciel CCC Team.
Czytaj także:
> Giro d’Italia. Matteo Spreafico przyłapany na dopingu. Zakazana substancja w dwóch próbkach
> Kolarstwo. Giro d'Italia 2020. Jai Hindley zwycięzcą królewskiego etapu. Spore straty Rafała Majki