Śmierć młodej włoskiej kolarki Sary Piffer poruszyła społeczność sportową. Jak podało "Corriere della Sera", dziewczyna zginęła podczas treningu, gdy została potrącona przez samochód w pobliżu Mezzocorona.
Jej brat, który towarzyszył jej tego dnia, nie odniósł obrażeń. Ojciec Sary, w rozmowie z "Corriere della Sera", wyraził chęć przebaczenia kierowcy, który spowodował wypadek.
- Tato, tato, proszę, przebacz mu. Myślę, że on również teraz cierpi - powiedział syn ojcu po tragedii. Te słowa skłoniły ojca do wybaczenia.
Do wypadku doszło, gdy 70-letni kierowca próbował wyprzedzić inny pojazd i zderzył się czołowo z kolarką. Świadkowie potwierdzili przebieg zdarzenia. Kierowca jest objęty śledztwem w sprawie spowodowania tragicznego wypadku ze skutkiem śmiertelnym w ruchu drogowym.
Ojciec Sary wspomina ją jako osobę pełną talentów i pasji. - Była ostrożna i szczęśliwa, mogąc trenować z bratem. Zawsze mówiła: "To inni nie uważają na nas". Niestety, miała rację - mówił z dumą o córce.
Tragiczna śmierć Sary Piffer to kolejny wstrząs dla świata kolarstwa. Wcześniej podobne tragedie dotknęły Muriel Furrer, Gino Mädera i André Drege. Prezydent prowincji Trientino, Maurizio Fugatti, wyraził współczucie dla rodziny i społeczności.
ZOBACZ WIDEO: Fatalny wynik Polaków. "Mamy tyle medali, na ile jest potencjał"