Znaleźli szczątki samolotu. W katastrofie zginęło 37 Polaków

Materiały prasowe / Fot. Archiwum prywatne Leszka Sibilskiego / Pierwszy z lewej Marek Kolasa, w środku Leszek Sibilski, po prawej Krzysztof Otocki. Spartakiada Młodzieży w Łodzi na torze w Helenowie w 1977 roku - wyścig sprinterski. W ramce: przedmioty, które zna
Materiały prasowe / Fot. Archiwum prywatne Leszka Sibilskiego / Pierwszy z lewej Marek Kolasa, w środku Leszek Sibilski, po prawej Krzysztof Otocki. Spartakiada Młodzieży w Łodzi na torze w Helenowie w 1977 roku - wyścig sprinterski. W ramce: przedmioty, które zna

To jedna z bardziej tajemniczych katastrof lotniczych. 16 marca 1978 roku w Bułgarii zginęło 37 Polaków, wśród nich pięciu kolarzy torowych. Włosy dęba stają na widok tego, co po tylu latach znaleziono na miejscu tej tragedii.

W tym artykule dowiesz się o:

"Przy pracach porządkujących okolice pomnika jeszcze po 45 latach ludzie znajdują szczątki samolotu (...)" - taki wpis właśnie pojawił się na specjalnym profilu FB poświęconym katastrofie lotniczej z 1978 roku.

W telegraficznym skrócie: 16 marca nad bułgarskim Gabare spadł tupolew lecący do Warszawy z Sofii. Około 120 km na północ od stolicy. Na pokładzie były 73 osoby, w tym 37 obywateli naszego kraju (m.in. wśród nich reprezentanci Polski w kolarstwie torowym: Tadeusz Włodarczyk, Marek Kolasa, Krzysztof Otocki, Jacek Zdaniuk i Witold Stachowiak). Wszyscy zginęli. Więcej szczegółów poznasz czytając tę rozmowę - TUTAJ >>.

"To tylko pokazuje bałagan"

Po 45 latach od tej katastrofy przedstawiciele miejscowej ludności postanowili ułatwić dotarcie do pomnika, który powstał ku czci zmarłych. Teren jest bagnisty, w okresie jesiennym i wiosennym byłoby bardzo trudno się tam dostać. Dlatego Bułgarzy wybetonowali schody, zbudowali kładki itd.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys "Lewego"? Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #33

Przy okazji tych prac budowlanych odkryto w ziemi mnóstwo szczątków, najprawdopodobniej tupolewa. Znaleziono również różne przedmioty, które mogły należeć do zmarłych. I to wszystko po 45 latach od tragedii! A przecież komunistyczne władze, które wówczas rządziły Bułgarią, twierdziły, że przyczyny katastrofy zostały bardzo dokładnie przebadane i sprawę zamknięto.

"To tylko pokazuje, jaki bałagan panował wtedy" - piszą prowadzący profil FB poświęcony tej katastrofie.

Konserwy zamiast ciała

A kontrowersji nadal jest sporo. Bułgarzy zamknęli śledztwo stwierdzeniem, że do wypadku doszło na skutek "awarii instalacji elektrycznej". Są jednak poważne wątpliwości.

Ma je np. Leszek Sibilski, profesor socjologii pracujący obecnie w Stanach Zjednoczonych, a 45 lat temu kolarz torowy, który mógł być na pokładzie tego samolotu. Mógł, ale musiał zostać w Polsce, gdyż zatrzymały go obowiązki na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Nauka uratowała mu życie.

- Rozmawiałem z osobami, które opowiedziały mi przerażającą historię. Otóż kilka lat po pogrzebie jednej z ofiar tej katastrofy trzeba było przenieść ciało do innego grobowca. Otrzymano zgodę na ekshumację zwłok. Po otwarciu trumny okazało się, że w środku są konserwy. Tym sposobem Bułgarzy chcieli zwiększyć wagę trumny, aby nie była za lekka i nie wzbudzała podejrzeń - przyznał Sibilski.

Utajnione dokumenty

Wyjaśnieniu sprawy nie sprzyja również fakt, że Bułgarzy postanowili utajnić - na 50 lat! - 200 stron dokumentacji ze śledztwa (TUTAJ więcej informacji >>). Zrobili to w 1991 roku, kiedy upadł komunizm. Embargo na tę wiedzę obowiązuje aż do 2041 roku. Demokratycznie wybierane od wielu lat bułgarskie władze nie chcą zmienić tej decyzji.

- Jeżeli samolot spadłby na ziemię w wyniku usterki, awarii instalacji elektrycznej, to dlaczego Bułgarzy utajnialiby część dokumentów? - pyta retorycznie Sibilski.

Kilka lat temu sprawa została odświeżona. To zasługa wspomnianego Sibilskiego, który postanowił doprowadzić do wyjaśnienia wszelkich tajemnic. Jego największym sukcesem jest to, że aktywizował rodziny zmarłych. W efekcie Piotr Sławski - który stracił w Bułgarii mamę - poleciał w 2021 roku do Sofii.

Próbują dotrzeć do prawdy

Na miejscu otrzymał zgodę na przejrzenie akt Komisji ds. Ujawniania Dokumentów i Ogłaszania Przynależności Obywateli Bułgarii do Służb Bezpieczeństwa oraz Wywiadu Bułgarskiej Armii Narodowej. Oczywiście nie mógł dotrzeć do utajnionych akt. A coraz częściej pojawiają się spekulacje, że samolot mógł zostać zestrzelony przez bułgarskie wojsko.

Rodziny zmarłych są obecnie w stałym kontakcie z mieszkańcami Gabare (stąd te prace budowlane wokół pomnika), próbują również dotrzeć do prawdy, łącząc siły z przedstawicielami rodzin ofiar bułgarskich (w katastrofie zginęło również 34 obywateli tego kraju, w tym gronie były reprezentantki Bułgarii w gimnastyce artystycznej).

Próbowano otrzymać wsparcie ze strony Ministerstwa Sportu, wystąpiono również z wnioskiem o ponowne śledztwo do Instytutu Pamięci Narodowej. Bez większego efektu.

"W dalszym ciągu nasza władza nie jest zainteresowana wyjaśnieniem tej katastrofy" - rodziny zmarłych nie kryją rozgoryczenia.

Komentarze (0)