Najważniejsze jest dobro drużyny - rozmowa z Patrykiem Noworytą, zawodnikiem Aksam Unii Oświęcim

Patryk Noworyta, to drugi (po Jarosławie Kłysie) obrońca, który wzmocnił szeregi oświęcimskiej Unii. Po czterech sezonach gry w Cracovii zdecydował się na powrót do macierzystego klubu, z którym chce grać o najwyższe cele.

Radosław Kozłowski: Porzucił pan mistrzowską Cracovię dla brązowej Unii. Skąd taka decyzja?

Patryk Noworyta: Przyczyn jest co najmniej kilka. Wracam do Oświęcimia, bo chcę spróbować troszkę innego hokeja. Poza tym, to tutaj się wychowałem, tu mam żonę i przyjaciół.

Codzienne dojazdy do Krakowa musiały być męczące...

- Zgadza się, to też w dużej mierze przesądziło o mojej decyzji. Naprawdę sporo czasu spędzałem w samochodzie.

W środowisku hokejowym mówi się, że gdzie Jarek Kłys tam i Patryk Noworyta. Czy fakt, że Jarek podpisał kontrakt z Unią wpłynął też na pana decyzje?

- Nie, no bez przesady (śmiech). Na pewno Jarek jest moim dobrym kolegą, z którym fajnie mi się gra, ale nie można powiedzieć, że podpisałem kontrakt z Unią, bo wcześniej uczynił to Jarek.

Rozmawiał pan z działaczami o celach drużyny na najbliższy sezon?

- Wiadomo, że zarząd buduje zespół, który powalczy o coś więcej niż półfinał. Jednak dopiero przed rozpoczęciem sezonu, gdy wykrystalizuje się kadra, odbędziemy z działaczami poważną rozmowę.

Wydaje się, że liga w nadchodzącym sezonie znów będzie bardzo wyrównana. Wzmocniły się zespoły z Sanoka, Tychów i Jastrzębia, o załataniu dziur w obronie myśli też Cracovia...

- Trzeba jednak pamiętać, że ligę wygrywa drużyna, która solidnie pracuje przez cały sezon. Zresztą nie raz było tak, że jakiś zespół miał mocny skład, a w fazie play-off nie potrafił tego udowodnić.

Mówi pan choćby o sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy Podhale rozbiło w finale Cracovię?

- Dokładnie. Podhale było od nas słabsze kadrowo, a pokazali nam, że ambitną grą i wiarą we własne umiejętności można osiągnąć sukces.

Drużyna rozpoczyna dzisiaj przygotowania do nowego sezonu. Pan dostał wolne do 18 maja...

- Wynika to z tego, że uczestniczyłem w Mistrzostwach Świata I dywizji. Mój organizm musi się troszkę zregenerować. Jednak i tak będę musiał się udać do trenera, by omówić szczegóły mojego urlopu.

Trzeba jednak przyznać, że ten turniej nie był zbyt udany dla polskiej reprezentacji...

- No tak...

Co zdecydowało o tym, że zajęliście czwarte miejsce i spadliście do trzeciej ligi?

- Duży wpływ na to miało osłabienie składu i brak szczęścia. Nie mogę powiedzieć, że nie byliśmy przygotowani do tego turnieju. W najważniejszych spotkaniach po prostu zabrakło nam szczęścia. Mieliśmy wiele sytuacji strzeleckich z Wielką Brytanią i Kazachstanem, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać.

Czego można życzyć Patrykowi Noworycie na progu przygotowań do nowego sezonu?

- Przede wszystkim zdrowia. Gdy będzie zdrowie, to łatwiej będzie osiągnąć cele, które sobie zakładam.

A te cele, to znalezienie się w czołówce ligowych obrońców i gra w reprezentacji?

- Ważniejsze jest dobro drużyny.

Komentarze (0)