Przeciwnicy nie spodziewali się, że możemy zagrać tak dobrze - Comarch Cracovia po meczu z Rouen Dragons

Comarch Cracovia odprawiła faworytów z Rouen Dragons! Dzięki zwycięstwu 2:1 z faworytami Pucharu Kontynentalnego, wicemistrzowie Polski są na dobrej drodze do zaistnienia w europejskich pucharach. Po meczu wypowiedzieli się zawodnicy i trener krakowskiej drużyny.

O tym, że w hokeju faworyt może być jedynie na papierze przekonali się krakowianie, którzy pierwszy mecz Pucharu Kontynentalnego wygrali 2:1. - Uważam, że to była tylko teoria. Pokazaliśmy w tym spotkaniu, że nie odstawaliśmy od przeciwnika, a w pierwszej tercji byliśmy nawet zespołem lepszym. W drugiej tercji lepszy był przeciwnik, z kolei trzecia była niezwykle wyrównana. Głupi faul rywala w samej końcówce, dogrywka i podanie Leszka Laszkiewicza do Davida Kostucha zadecydowało o tym, że wygraliśmy to spotkanie. Zrealizowaliśmy to, co sobie założyliśmy przed meczem, może poza końcówką pierwszej i początkiem drugiej tercji, kiedy złapaliśmy niepotrzebne kary. Przeciwnicy przyznali, że nie spodziewali się tego, że możemy zagrać tak dobrze. To już ich problem, nie nasz - powiedział po meczu szczęśliwy Rudolf Rohacek na łamach oficjalnej strony krakowskiego klubu, cracovia.pl który cieszy się, że w Rouen obecni byli kibice Cracovii. - I dziękujemy im za to! Mieli do pokonania ogromny dystans, wydali pieniądze, by być tu z nami, by nas wspierać. Zagraliśmy też dla nich i to zwycięstwo niech będzie podziękowaniami z naszej strony - dodał Rohacek.

Nie mniej zadowoleni byli hokeiści krakowskiej drużyny. Przed meczem mówiło się, że utrudnieniem dla obrońców będzie rozmiar lodowiska. Jak to wyszło w praniu? - Faktycznie to lodowisko jest bardzo szerokie, przez co do obrony pozostaje bardzo duża przestrzeń. Trzeba stosować specjalną taktykę, bo zupełnie inaczej gra się na lodowisku o mniejszych rozmiarach. Szybcy zawodnicy mieli łatwiej. W drużynie francuskiej było kilku takich, ale my potrafiliśmy ustawić się w taki sposób, że nie potrafili tego wykorzystać - opowiedział Jarosław Kłys, który jest zadowolony z gry obronnej swojego klubu. - Myślę, że utrata jednej bramki w meczu z faworyzowanymi Francuzami, do tego na ich hali wypełnionej po brzegi, to nie jest zły wynik. Tym bardziej, że tego gola zdobyli w osłabieniu. Dragons de Rouen miało jeszcze kilka szans, ale albo dobrze spisali się nasi obrońcy, albo świetnie bronił Rafał Radziszewski. Przed meczem taki wynik wzięlibyśmy w ciemno - dodał obrońca na łamach cracovia.pl.

Teraz hokeistów z Krakowa czeka spotkanie z Coventry Blaze, które pokonało Metalurg Lipawę 6:1. - To będzie ciężki mecz. Widzieliśmy fragment ich spotkania z Łotyszami i wiemy, że mają bardzo duży potencjał. Grają z głową - na początku atakują i jeśli uda im się strzelić dwie, trzy bramki, to potem grają spokojnie z tyłu. Wtedy ciężko jest im strzelić gola. Ważne, żebyśmy w meczu z nimi nie stracili bramki zaraz na początku. Świetnie byłoby, gdybyśmy to my strzelili pierwsi gola, wtedy Anglicy musieliby się otworzyć - przyznał Kłys. - Przed turniejem dawałem większe szanse Anglikom, niż Francuzom. Zwyciężyli pewnie z Łotyszami i będą bardzo groźni. Każdy z nas zagra na sto procent. Damy z siebie wszystko i będziemy chcieli powtórzyć wyczyn ze spotkania z Dragons de Rouen - dodał Rafał Radziszewski, bramkarz Comarch Cracovii.

Więcej na www.cracovia.pl

Komentarze (0)