Ziemia obiecana Roberta Kubicy - tor Hungaroring

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz


Wielkie nadzieje na pierwsze podium

Rok później na Hungaroring mieliśmy do czynienia z kulminacyjnym punktem Kubicomanii. W kraju każdy kojarzył już nazwisko naszego jedynego kierowcy w historii F1, wszystko dzięki wcześniejszemu wielkiemu zwycięstwu w Kanadzie.

Do Grand Prix Kubica przystępował jako czwarty kierowca klasyfikacji generalnej MŚ, ze stratą 10 punktów do lidera Lewisa Hamiltona. Nadzieje były ogromne. W kwalifikacjach uległ tylko duetowi McLarena (Hamilton/Kovalainen) i Felipe Massie w Ferrari. Drugi rząd dawał jednak szanse na pierwsze podium, zwłaszcza, że w poprzednich występach na Węgrzech finiszował zawsze wyżej niż rozpoczynał wyścig.

Niestety tym razem zawiódł zespół (zła strategia) oraz samochód (problemy z balansem). Kubica finiszował dopiero na 8. pozycji. Dwie lokaty niżej był jego zespołowy partner Nick Heidfeld, który startował jednak z odległego 16. pola.

ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: wiele się nauczyłem na Rajdzie Polski
Czy Robert Kubica pojawi się w przyszłym roku na Węgrzech jako kierowca F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Sporty Motorowe na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)