Kibic piłkarski Artur Leszek urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Lekarze nie dawali mu nigdy szans na to, że kiedyś będzie mógł chodzić. Kilka lat temu pojawiło się jednak światełko w tunelu. Rehabilitacja pomagała mu stopniowo robić postępy.
Aż w końcu zaczął chodzić. Mężczyzna z Siemianowic Śląskich coraz sprawniej poruszał się o kulach albo z balkonikiem. Niestety, w ostatnim czasie usłyszał od swojego lekarza, profesora Jarosława Czubaka straszne słowa.
- Obejrzał RTG i powiedział mi, że niestety bez operacji moje chodzenie zupełnie się skończy, za dwa-trzy lata. I wtedy nie będzie już w stanie mi pomóc - mówił Artur Leszek w poruszającej rozmowie z WP SportoweFakty (Cały artykuł możesz przeczytać TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Lekarz powiedział mu, że musi przejść jeszcze 4 operacje, by ponownie móc chodzić. Mocno pomaga mu rehabilitacja, ale ta niestety drożeje. Mama Artura zdecydowała się założyć zbiórkę na portalu zrzutka.pl.
Artur Leszek często jeździł na mecze kadry Polski. Dobrze poznał Łukasza Fabiańskiego, z którym nawiązał kontrakt, a bramkarz często załatwiał mu bilety na spotkania Biało-Czerwonych. Raz pojechał nawet do Wielkiej Brytanii na mecz West Hamu z Liverpoolem.
Okazało się, że rodzina Fabiańskich zdecydowała się pomóc Arturowi. W czwartek na jego zbiórce pojawiła się wpłata na 10 tysięcy złotych od Anny Fabiańskiej. Sam bramkarz wrzucił również również linka do zbiórki w swoich mediach społecznościowych.