Czwartkowa wiadomość o tym, że Formuła 1 najprawdopodobniej wprowadzi obowiązkowe szczepienia w sezonie 2022, zaskoczyła niektórych. Wstępne wieści są takie, że miałoby to dotyczyć personelu F1. Osób, które pracują przy obsłudze konferencji prasowych, transmisjach telewizyjnych, mediach społecznościowych, itd.
Jednak już teraz nie byłoby problemem rozszerzenie obowiązku szczepień na kierowców F1. Zdecydowana większość z nich przyjęła preparaty przeciwko COVID-19 na początku 2020 roku, gdy Bahrajn zaoferował darmowe wakcyny przed startem nowego sezonu.
Obowiązkowe szczepienia staną się normą?
Plany F1 dotyczące szczepień mają wynikać z faktu, że po świecie rozprzestrzenia się nowy wariant koronawirusa - Omikron. Szefowie królowej motorsportu boją się, że doprowadzi on do kolejnych lockdownów, zamknięcia imprez sportowych dla publiczności albo też obostrzeń dla niezaszczepionych. To byłby dla F1 spory problem - finansowy, ale też logistyczny.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Nawet w minionym sezonie Formuła 1 kilkukrotnie musiała przekładać terminy wyścigów, gdy okazywało się, że dany kraj wprowadza kwarantannę dla osób wracających z danego regionu świata. Tak było, gdy chociażby Turcja znalazła się na "czarnej liście" Wielkiej Brytanii. Z powodu COVID-19 po raz drugi z rzędu nie doszło też do GP Australii.
Promotorzy wyścigu w Melbourne stracili miliony dolarów przez ostatnie dwa lata i podobno są zdeterminowani, by w roku 2022 zawody na Albert Park się odbyły. Biorąc jednak pod uwagę obostrzenia covidowe w stanie Wiktoria, które mocno dotykają przede wszystkim niezaszczepionych, ruch F1 wydaje się być logiczny.
Jeśli kolejne kraje pójdą śladem Australii i nie będą wpuszczać na swój teren niezaszczepionych, F1 grozi chaos. Królowa motorsportu przed każdym kolejnym wyścigiem musiałaby się zastanawiać, który z pracowników może lecieć do danego państwa, ewentualnie przeprowadzać rekrutację uzupełniającą i szukać zastępstwa. Nie wszystko da się bowiem zrobić zdalnie, nawet jeśli w czasach koronawirusa część personelu F1 pracuje bezpośrednio z Londynu - nawet podczas weekendów wyścigowych.
Dakar dla zaszczepionych
Ruch Formuły 1 nie jest przy tym odosobniony. Za kilka dni czeka nas start kolejnej edycji Rajdu Dakar. Niemal wszyscy zawodnicy, którzy przystąpią do rywalizacji w najtrudniejszej imprezie terenowej świata, są zaszczepieni przeciwko COVID-19.
- Przepisy w Arabii Saudyjskiej są jasne. Jeśli ktoś nie jest zaszczepiony, musi poddać się dwutygodniowej kwarantannie. Dakar startuje 1 stycznia, więc oznaczałoby to spędzanie świąt samotnie w hotelu na izolacji. Wyboru zatem nie ma - mówi nam jeden z Polaków szykujących się do występu w Dakarze.
Wśród zaszczepionych jest m.in. Jakub Przygoński z Orlen Team. - Ten system został dobrze opracowany, bo to już drugi Dakar w dobie pandemii. Muszę mieć wykonany test PCR przed wylotem do Arabii Saudyjskiej i muszę być zaszczepiony. Po 24 godzinach od wylądowania na miejscu muszę mieć zrobiony kolejny test PCR. Wszyscy zawodnicy, mechanicy i osoby, które pojawiają się na dakarowym biwaku, wchodzą na ten teren z negatywnym wynikiem. To minimalizuje ryzyko zakażenia - zdradza WP SportoweFakty kierowca Orlen Teamu.
Sam Przygoński mówi, że okres świąteczny jest w jego przypadku najbardziej "ryzykowny", bo planując Boże Narodzenie, wybierając się na zakupy do sklepu, czy później na lotnisku, może natknąć się na osobę zakażoną. Zwłaszcza że przez Polskę przetacza się czwarta fala koronawirusa. W samej Arabii Saudyjskiej ryzyko będzie mniejsze.
- Życie na biwaku podczas Dakaru mocno się nie zmieniło, chociaż mamy pandemię. Każdy musi robić swoje, żeby to działało. Mechanicy muszą pracować przy samochodzie, my musimy rozmawiać z inżynierami. Maseczki są obowiązkowe, ale też jesteśmy cały czas na świeżym powietrzu, więc tego ryzyka na biwaku nie ma - mówi Przygoński.
Również Maciej Giemza, motocyklista Orlen Teamu, zdradził, że Wigilię postanowił spędzić w wąskim gronie, aby zminimalizować ryzyko zakażenia się koronawirusem. Pozytywny wynik oznaczałby eliminację z występu w rajdzie, do którego zawodnicy szykowali się przez cały ubiegły rok. Choćby z tego względu większość z nich przyjęła szczepionki przeciwko COVID-19.
Co ciekawe, gdy w zeszłym roku Dakar 2021 odbywał się w styczniu, preparaty przeciwko COVID-19 nie były jeszcze powszechne. Wówczas organizator wymagał od uczestników i personelu szczepień przeciwko grypie, aby chociaż w taki sposób zminimalizować ryzyko.
Czytaj także:
F1 wprowadza obowiązkowe szczepienia?!
To koniec Hamiltona? "On nie wróci"