Formuła 1 zluzuje restrykcje covidowe? "Musimy to zrobić"

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: badanie temperatury w padoku F1
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: badanie temperatury w padoku F1

Formuła 1 bierze pod uwagę rezygnację z części restrykcji covidowych. Dzięki temu życie w "bańce" w padoku F1 stałoby się łatwiejsze. - Zmiany wprowadzane są za późno - komentuje Zak Brown, szef McLarena.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 od ponad roku żyje w bardzo rygorystycznych warunkach. Osoby wchodzące do padoku muszą posiadać negatywny wynik testu na obecność COVID-19, ograniczono liczbę pracowników latających na wyścigi F1, również interakcja pomiędzy zespołami nie wygląda tak jak dawniej.

Dzięki takim rygorom udało się bez większych przeszkód rozegrać sezon 2020, a następnie rozpocząć kolejną kampanię F1. W marcu spora część personelu została jednak zaszczepiona przeciwko COVID-19, korzystając ze specjalnej oferty złożonej przez władze Bahrajnu.

Koniec z obostrzeniami w F1?

Dlatego przy okazji GP Belgii rozpoczęły się rozmowy na temat luzowania restrykcji covidowych w F1. - Stefano Domenicali (szef F1 - dop. aut.) zapowiedział, że wróci do nas z tematem i przygotuje projekt zmian. Myślę, że jako sport zareagujemy na to, co się dzieje - powiedział agencji Reuters Zak Brown, szef McLarena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

- Po tym jak pewne pomysły zostały przedstawione i omówione, wszystkie zespoły zgadzają się, co do tego, że nadszedł czas rozluźniania obostrzeń. Wierzę, że uda nam się to zrobić przed GP Włoch na Monzy - dodał Brown.

Amerykanin, chociaż przyjął preparat przeciwko COVID-19 marki Pfizer, w lipcu otrzymał pozytywny wynik testu na zakażenie koronawirusem. Jednak jego zdaniem, rezygnacja z części obostrzeń to konieczność. - Wszyscy uważamy, że COVID-19 będzie z nami jeszcze bardzo długo. Musimy sobie z tym radzić i żyć będąc odpowiedzialnym - stwierdził szef McLarena.

- W F1 nadal mamy takie same protokoły, jak przed rokiem, gdy sytuacja była zupełnie inna. Świat zaczął się otwierać, ale my musimy przy tym upewnić się, że dbamy o naszych partnerów handlowych. Powinienem mieć zgodę na to, by pójść do Paddock Club, by porozmawiać z gośćmi zaproszonymi na wyścig F1, o ile zachowam bezpieczny dystans. Powinienem mieć zgodę, by zabrać tam kierowców, by ściągnąć do garażu niektórych sponsorów - dodał Brown.

Życie w "bańce" F1

Wprowadzenie przepisów dotyczących covidowej "bańki" mocno utrudniło życie promotorom wyścigów i szefom ekip F1. Chociażby ze względu na brak możliwość organizowania spotkań w ramach Paddock Club - do wzięcia w nich udziału uprawniają bardzo drogie bilety, które dla sponsorów czy VIP-ów są okazją, aby porozmawiać z kluczowymi osobami z padoku F1.

Ze względu na COVID-19 funkcjonowanie Paddock Club zawieszono, a zespoły otrzymały ledwie 115 wejściówek do podziału, które mogą przy okazji danego wyścigu F1 rozdysponować między zaproszonych gości.

Jak zauważył Brown, inne dyscypliny dawno zrobiły krok naprzód. Amerykańska seria wyścigowa IndyCar zrezygnowała z regularnego testowania kierowców i pracowników na obecność COVID-19. Podobnie zrobili zarządcy golfowego cyklu PGA Tour.

Brown, a także kilku innych szefów ekip F1, uważają za naturalne poluzowanie restrykcji przede wszystkim dla osób zaszczepionych. Zwłaszcza że w myśl obecnych przepisów dotyczących "bańki" nawet sam kontakt z osobą zakażoną koronawirusem może doprowadzić do wysłania kierowcy na kwarantannę, co z kolei może mieć ogromny wpływ na sytuację w mistrzostwach F1. Tymczasem rządy wielu państw zrezygnowały z takiego rozwiązania i wystarczy przedstawić negatywny wynik testu, aby uniknąć izolacji.

Zdaniem Reutersa, Formuła 1 faktycznie bierze pod uwagę poluzowanie restrykcji, ale równocześnie jest daleka od całkowitej rezygnacji z nich. Ma to związek m.in. z wariantem Delta koronawirusa.

Czytaj także:
Alfa Romeo krytykuje Formułę 1
"Pieniądze przemówiły". Lewis Hamilton atakuje F1

Komentarze (0)