Wyścig Formuły 1 o GP Belgii miał rozpocząć się o godz. 15, ale tak się nie stało. Ulewny deszcz sprawił, że o tej porze kierowcy pokonali jedynie dwa okrążenia formujące, po czym zjechali do alei serwisowej i tam czekali ponad trzy godziny. Rywalizację wznowiono dopiero po godz. 18, ale wtedy przejechano ledwie trzy okrążenia, czym spełniono regulaminowy wymóg i zakończono wyścig F1.
Takie rozwiązanie sytuacji skrytykowała Alfa Romeo, która w poniedziałek jako jedyna ekipa F1 zdecydowała się opublikować oficjalne oświadczenie ws. tego, co wydarzyło się w GP Belgii.
"Ogromne podziękowania dla niesamowitych kibiców, którzy spędzili godziny w strugach deszczu przed rozpoczęciem wyścigu. Wasza cierpliwość i determinacja sprawiają, że jesteście prawdziwymi kierowcami dnia" - napisała Alfa Romeo w oświadczeniu, nawiązując do nagrody kierowcy dnia, jaką F1 przyznaje po każdym wyścigu."
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Murawski, Chomski i Noskowicz gośćmi Musiała
"Od miesięcy czekaliśmy na trybuny pełne fanów wspierających nasz zespół i nasz sport. Niestety, w niedzielę nie mogliśmy zorganizować wam odpowiedniego show" - dodała ekipa z Hinwil.
Szwajcarzy podkreślili, że rywalizowanie w strugach deszczu byłoby niebezpieczne dla zdrowia i życia kierowców, ale można było lepiej rozegrać temat zaliczenia wyników czy też odwołania GP Belgii. "Decyzja o nieściganiu się w tych warunkach była słuszna ze względu na ochronę zdrowia kierowców, funkcyjnych i kibiców. Jednak sytuacja byłaby rozwiązana lepiej, gdyby nie "wyścig", którego byliśmy świadkami" - ocenił zespół F1.
Alfa Romeo krytykuje fakt, że kierowcy przejechali ledwie trzy okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, by spełnić wymogi regulaminowe. "Ten wynik boli nas wszystkich, a w szczególności fanów tego sportu, którzy nie otrzymali show, które przyszli zobaczyć. Mamy nadzieję, że wyciągnęliśmy wnioski, które poprawią nasze działania w tego typu sytuacjach w przyszłości i postawią kibiców naszego sportu w pozycji, na jaką zasługują" - podsumowali Szwajcarzy.
Czytaj także:
Koniec mrocznych dni Williamsa. Przełomowy moment
Decyduje się przyszłość Roberta Kubicy w F1