Formuła 1 ogłosiła już, że w roku 2021 będzie kontynuować kampanię #WeRaceAsOne, w ramach której sprzeciwia się rasizmowi i promuje tolerancję oraz równość. W tej sytuacji królowej motorsportu na rękę byłoby pojawienie się większego grona kierowców ze środowisk marginalizowanych.
To z kolei wywołuje dyskusję na temat obecności kobiet w F1. Po raz ostatni płeć piękna zgłoszona była do Grand Prix w roku 1992, gdy Giovanni Amati reprezentowała Brabhama. Co więcej, na przestrzeni lat tylko jedna pani zdobyła punkty w F1. Dokonała tego Lella Lombardi w latach 70. XX wieku.
Jednak zdaniem Beitske Visser, która na co dzień ściga się w W Series, pojawienie się kobiety w F1 jest kwestią czasu. - W ciągu 10 lat spodziewam się, że kobieta ponownie pojawi się w F1. Absolutnie jestem tego pewna. Widzę, jak ten sport się zmienia na wszystkich płaszczyznach - powiedziała Holenderka w "AD".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz z Serie A uczcił pamięć Bryanta. Niezwykły popis!
- W wyścigi samochodowe, i nie tylko, angażuje się coraz większa liczba kobiet. Można to dostrzec w każdym aspekcie, że jest nas coraz więcej w tym świecie, więc siłą rzeczy wkrótce jedna z nas pojawi się w F1. Myślę, że ten sport jest już na to gotowy - dodał 25-latka z Holandii.
Chociaż W Series nazywana jest "damską Formułą 1", to panie rywalizujące w tej kategorii wyścigowej korzystają z bolidów opartych na maszynach Formuły 3. Są to konstrukcje znacznie słabsze. Mimo to Visser jest optymistką.
- W Series została powiązana z Formułą 1 i wyścigi będą się odbywać przy okazji weekendów GP. To duży krok naprzód. Wcześniej byliśmy serią towarzyszącą DTM. To też jest świetna seria wyścigowa, ale jednak F1 jest znacznie popularniejsza i budzi większe zainteresowanie. To oznacza, że jeszcze więcej osób zwróci na nas uwagę - oceniła Visser.
Czytaj także:
Ważne zmiany w F1 zatwierdzone
Mick Schumacher szykuje się do sezonu. Dodatkowe testy dla Niemca