Ferrari bardzo szybko dogadało się z Charlesem Leclercem ws. obniżki wynagrodzenia. Jak donosi "Il Giornale", kierowca z Monako zgodził się na obcięcie kontraktu o 25 proc. W ten sposób zarobi on ok. 9 mln euro, zamiast planowanych 12 mln euro.
Zespół z Maranello nie osiągnął za to porozumienia ze Sebastianem Vettelem. Według włoskiego dziennika, były mistrz świata Formuły 1 nie zgodził się na to, by jego kontrakt obniżono o 25 proc. Biorąc pod uwagę, że 32-latek zarabia obecnie ok. 35-40 mln euro, to mowa nawet o 10 mln euro.
Vettel jest zwolennikiem innego rozwiązania. Kierowca Ferrari chce przekazać ustaloną kwotę na rzecz jednej z fundacji charytatywnych. Nie wiadomo tylko, czy Niemiec sam wybierze organizację, która miałaby otrzymać od niego środki, czy też zrobi to włoski zespół.
Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że kontrakt Vettela wygasa po sezonie 2020. Włosi kilka tygodni temu zapowiedzieli, że nie zostanie on przedłużony. Decyzja w tej sprawie zapadła już zimą, czego niemiecki kierowca miał być świadomy.
Rozmowy ws. obniżenia kontraktu stały się koniecznością w obliczu kryzysu wywołanego przez koronawirusa. Ferrari nie zarobi bowiem w sezonie 2020 takich kwot, jakie oczekiwało. Ze względu na odwołanie kilku wyścigów i rozgrywanie Grand Prix przy pustych trybunach, spadną m.in. wpływy z nagród finansowych od F1. Na cięcia kontraktów zgodzili się już kierowcy innych teamów - McLarena, Williamsa czy Racing Point.
Czytaj także:
Robert Kubica nie lubi łatwego życia
Mercedes przećwiczył nowy rygor sanitarny w F1
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams