W ostatnich dniach z Włoch docierają coraz lepsze informacje na temat koronawirusa. Wzrasta tam liczba osób, które uporały się z COVID-19. Do tego krzywa zakażeń zaczyna się wyrównywać, choć akurat w środę zanotowano więcej nowych przypadków niż we wtorek.
Dlatego też Jacques Villeneuve, który mieszka na co dzień na przedmieściach Mediolanu, ostrzega przed hurraoptymizmem. - Nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu zachorowań. Nadal możemy wychodzić z domów tylko po to, by kupić podstawowe rzeczy. Znów dokręcono śrubę z rygorem, po tym jak ostatnio wydawało się, że sytuacja się poprawia - powiedział w "Le Journal de Montreal" mistrz świata Formuły 1 z sezonu 1997.
Villeneuve cieszy się z tego, że we Włoszech coraz większe grono ludzi zostało wyleczone z koronawirusa. Obawia się jednak drugiej fali zachorowań. Martwi go też sytuacja w innych państwach. - Opuszczam dom, gdy już naprawdę muszę. Ostatnio sam ogoliłem głowę. Na pewno życie w izolacji staje się coraz trudniejsze - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piotr Małachowski był w Wuhan przed wybuchem epidemii! Opowiedział o swoich przeżyciach
Byłego kierowcę Williamsa i BMW Sauber nie zaskoczyło też to, że Formuła 1 postanowiła odwołać zaplanowane na czerwiec Grand Prix Kanady. - Można się było tego spodziewać. Nie widzę szans na to, by F1 wznowiła rywalizację wcześniej niż we wrześniu - stwierdził Villeneuve.
Choć kariera Villeneuve'a w F1 została zakończona w roku 2006 przez Roberta Kubicę, ten w ostatnim okresie wznowił swoją aktywność na torze. Dla zabawy postanowił rywalizować w NASCAR Euro. Tego typu serie wyścigowe również odczuły skutki koronawirusa i pojawiają się pytania, co do ich dalszego funkcjonowania.
- Mieliśmy zacząć sezon w czeskim Moście pod koniec czerwca. Jak dla mnie, to za szybko i to się nie uda - podsumował Villeneuve.
Czytaj także:
Kubica o tym, jak ludzie zbagatelizowali koronawirusa
Powstał plan, w jaki sposób wznowić sezon F1