Przed tygodniem siedem zespołów Formuły 1 potrafiło się zjednoczyć i podpisać pod wspólnym listem do FIA, w którym zażądało ujawnienia szczegółów kontroli silnika Ferrari. Każda z ekip ma jednak swoje własne interesy do ugrania, o czym świadczą ostatnie doniesienia z padoku toru Albert Park przed Grand Prix Australii.
Według "Auto Bilda", Red Bull Racing zamierza złożyć protest przeciwko Mercedesowi. "Czerwonym bykom" nie podoba się system DAS, jaki znalazł się w modelu W11. Zezwala on na zmianę zbieżności kół w trakcie jazdy. Tymczasem regulamin F1 wskazuje, że zmian w zawieszeniu można dokonywać jedynie, gdy samochód stoi.
- Z naszej perspektywy DAS jest niezgodny z przepisami. Jeśli Mercedes użyje tego systemu w Melbourne, będziemy protestować - zapowiedział w niemieckiej gazecie Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
- Nasi prawnicy sprawdzają, czy DAS jest w ogóle legalny - powiedział anonimowo jeden z pracowników Red Bulla. Sytuacja jest o tyle dziwna, że jeszcze w trakcie testów F1 w Barcelonie Mercedes otrzymał od FIA zgodę na stosowanie nowego patentu.
Z kolei Renault chce podjąć działania przeciwko Racing Point. Francuzi podejrzewają, że zespół należący do Lawrence'a Strolla skopiował sporą część rozwiązań technicznych od Mercedesa. Niektóre podzespoły są identyczne w 100 proc., a tego zabraniają przepisy.
Reakcja Renault nie dziwi, bo Racing Point za sprawą odzwierciedlenia zeszłorocznego modelu Mercedesa imponowało formą w zimowych testach F1. Stajnia z Silverstone wydaje się być w tej chwili głównym kandydatem do czwartego miejsca w klasyfikacji konstruktorów F1, a walkę o tę pozycję zapowiada też Renault.
O ile sytuacja Mercedesa wydaje się być mniej skomplikowana, bo Niemcy mogą po prostu odpuścić sobie skorzystanie z systemu DAS i uniknąć ryzyka dyskwalifikacji, o tyle Racing Point będzie mieć znacznie większe kłopoty. Trudno bowiem oczekiwać, aby zespół zabrał ze sobą do Australii zapasowe części w innej specyfikacji.
Czytaj także:
Oto, dlaczego Kubica nie trafił do Audi
Red Bull nie zamierza odpuszczać FIA ws. afery z Ferrari