O tym, że Mercedes i Renault mają podważać legalność silnika Ferrari w padoku F1 mówi się od co najmniej kilku tygodni. Nowe światło na sprawę rzuca "Motorsport", który poinformował, że zespoły napisały kolejne pisma do FIA i domagają się stanowczej reakcji ze strony federacji.
Włoski zespół stworzył w tym roku bardzo konkurencyjny silnik, który na niektórych torach daje nawet 0,8 s przewagi na prostych na dystansie jednego okrążenia. Konkurenci chcą doścignąć poziom wydajności Ferrari, ale twierdzą, że jest to niemożliwe bez łamania przepisów F1. Dlatego chcą jasnej interpretacji niektórych zapisów ze strony FIA.
Czytaj także: Kubica i symulator F1. Tajniki pracy w tym miejscu
Od przerwy wakacyjnej, kiedy to Ferrari poprawiło swój silnik, Włosi wygrali wszystkie rozegranej do tej pory sesje kwalifikacyjne F1. Po pole position sięgali nawet na torach w Japonii czy Rosji, które w ostatnich latach były zdominowane przez Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szalpuk: Na zakończenie padały mocne słowa, że będziemy za sobą tęsknić
Zdaniem niektórych ekspertów, przewaga Ferrari wynika z zastosowanego systemu chłodzenia i spalania oleju. W pewnym momencie ma dochodzić do chwilowego wycieku oleju, który następnie jest spalany i ma wpływ na nagły, ale krótki przypływ mocy.
Przepisy F1 zezwalają na stosowanie oleju w układzie chłodzenia, ale równocześnie zabraniają, aby wykorzystywać ciepło w nim powstałe do uzyskiwania jakiegokolwiek dodatkowej mocy.
Rywale mają mieć też zastrzeżenia do systemu odzyskiwania energii, jaki stosowany jest przez Ferrari w modelu SF90. - Kontynuujemy proces sprawdzania wszystkich silników w F1 pod względem zgodności z przepisami technicznymi. Nie otrzymaliśmy jednak żadnego protestu w tej sprawie - poinformowała FIA w odpowiedzi na pytanie "Motorsportu".
Czytaj także: Afera szpiegowska w F1. Problemy Renault
Odpowiedź FIA to dowód na to, że federacja nie zamierza się zajmować sprawą, dopóki ktoś nie odważy się na oficjalne zgłoszenie protestu. Do niedawna nieformalne pisma wysyłane do FIA były wystarczające, aby wszcząć dochodzenie, a wyjaśnianiem tematu zajmował się Charlie Whiting. Dyrektor wyścigowy F1 zmarł jednak w marcu 2019 roku, a to poskutkowało pewnymi zmianami w F1.
Szanse na to, że któryś z rywali zdecyduje się na oficjalny protest są niewielkie. Musiałby on zostać zgłoszony podczas weekendu F1 i dotyczyć elementów, które są niezgodne z przepisami F1.