Do 31 października mamy poznać nowe przepisy Formuły 1, jakie obowiązywać będą od 2021 roku. Koniec miesiąca jest też terminem wiążącym dla premiera Borisa Johnsona, który musi uzgodnić warunki, na jakich Wielka Brytania opuści Unię Europejską.
Ekipy F1 mają jednak problem z osiągnięciem porozumienia. Według "Auto Motor und Sport" ponad połowa stawki nie zgadza się na proponowane zmiany. Miało się nawet odbyć wstępne głosowanie, w którym przeciwnicy reformy wygrali 6:4.
Czytaj także: Williams zadowolony z... dojechania do mety
Tylko Renault, Alfa Romeo, McLaren i Williams mają popierać gruntowne zmiany w F1 od roku 2021. Pozostałe sześć ekip wolałoby utrzymać obecne regulacje.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020: Polska - Macedonia Północna. Grosicki szczerze o kadrze. "Zdajemy sobie sprawę, że czasami brakowało stylu"
- Myślę, że Boris Johnson jest bliżej umowy ws. brexitu niż my porozumienia, co do przyszłości F1. To wszystko idzie bardzo powoli, choć chyba we właściwym kierunku. W trakcie weekendu odbyło się kilka konstruktywnych rozmów, a w środę mamy spotkanie w Paryżu. To kolejne spotkanie kryzysowe - powiedział w Sky Sports Christian Horner, szef Red Bull Racing.
- Ogólnie rzecz biorąc, układa się to bardzo powoli, a obie strony chcą wybadać grunt. Wierzę jednak głęboko, że do końca miesiąca osiągniemy rozsądny kompromis - dodał Horner.
Czytaj także: Williams odpowiedział na zarzuty Roberta Kubicy
Biorąc jednak pod uwagę w jak kiepskiej sytuacji negocjacyjnej znajduje się premier Jonhson ws. brexitu, trudno słowa szefa Red Bulla oceniać pozytywnie. Wiele wskazuje na to, że planowana reforma F1 w roku 2021 zostanie mocno okrojona.