Zmienne warunki atmosferyczne doprowadziły do ogromnego chaosu. Wyścig F1 na Hockenheim to był prawdziwy rollercoaster dla fanów i zespołów. Obronną ręką z zamieszania wyszedł Max Verstappen. Holender szybko zmienił opony na slicki, jednak nie od razu był w stanie jechać na nich bezbłędnie.
Młodego kierowcę obróciło niedługo po tym, jak opuścił aleję serwisową. - Było niesamowicie ciężko jechać. Teraz mogę powiedzieć, że wykręciłem "bączka" dla kibiców. Zapewniłem im widowisko. W trakcie wyścigu nie było mi jednak tak wesoło. Zmagałem się z kompletnym brakiem przyczepności - powiedział Verstappen w telewizji Sky Sports.
Czytaj także: Robert Kubica zdobył punkt. Przełomowy moment!
- Kontakt pomiędzy mną a zespołem był kluczowy. Myślę, że dobrze nam to wyszło. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i podejmowaliśmy słuszne decyzje. Dopiero, gdy znalazłem się przed samochodami Mercedesa, poznaliśmy moje prawdziwe tempo. Wcześniej byłem hamowany przez strumień brudnego powietrza, który serwował mi Valtteri Bottas - dodał Holender.
Czytaj także: Lewis Hamilton uniknął kary
Kierowca Red Bull Racing wygrał swój pierwszy wyścig na deszczowej nawierzchni. Zdaniem Verstappena, spora w tym zasługa jego ojca. - Spędziłem długie godziny, trenując jazdę na mokrym. Tata bardzo dużo mi podpowiadał. Od dziecka nie brakowało mi treningów w takich warunkach. Przez lata zdobyłem niezbędne doświadczenie i teraz jestem w stanie podejmować odpowiednie decyzje - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga. HSV - Darmstadt: VAR w doliczonym czasie gry i rzut karny! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]