Grand Prix Niemiec na Hockenheim nie było udane dla Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk, choć startował z pole position, dojechał do mety na 11. miejscu. Było to pokłosie zmiennych warunków i błędu 34-latka, który wypadł z toru w ostatnim zakręcie.
Hamilton po wypadnięciu z toru uszkodził samochód, ściął wjazd do alei serwisowej, za co nałożono na niego karę. Ponadto mechanicy Mercedesa nie byli przygotowani do obsłużenia go. W efekcie pit-stop aktualnego mistrza świata F1 trwał niemal minutę (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Kierowca Alfy Romeo wezwani przez sędziów
Później Hamiltona spotkała kolejna zła wiadomość. Sędziowie przyjrzeli się jego jeździe za samochodem bezpieczeństwa. Stewardzi mieli zastrzeżenia do tempa Brytyjczyka i zastanawiali się czy nie jechał on ze zbyt małą prędkością.
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Po dokładnej analizie danych sędziowie postanowili nie nakładać kary na Hamiltona. W uzasadnieniu decyzji czytamy, że poprzednie okrążenie kierowcy Mercedesa było znacznie wolniejsze, bo miał on długi postój u mechaników i incydent związany z wypadnięciem z toru.
Czytaj także: Szalony wyścig na Hockenheim. Wygrana Verstappena
Dlatego też Hamilton musiał jechać bardzo powoli, aby nie przekroczyć dozwolonej prędkości. W połączeniu z innymi kierowcami, którzy jechali szybciej, mogło to dać wrażenie, że Brytyjczyk niepotrzebnie zwolnił.
Po wyścigu Hamilton otrzymał kolejną dobrą nowinę. Sędziowie dopisali 30 s do wyników kierowców Alfy Romeo. Sprawiło to, że Brytyjczyk przesunął się na 9. miejsce i jednak zdobył punkty w Grand Prix Niemiec. Tuż za nim sklasyfikowany został Robert Kubica.