Sebastian Vettel ma ważny kontrakt z Ferrari do końca 2020 roku, ale w padoku F1 nie brakuje głosów, że 32-latek przedwcześnie opuści szeregi stajni z Maranello. Niemiec od niemal roku nie był w stanie wygrać wyścigu F1, a ostatnio lepsze wyniki za kierownicą czerwonego samochodu F1 osiągać zaczyna Charles Leclerc.
Zdaniem Helmuta Marko, doradcy Red Bulla ds. motorsportu, jedynym wyjściem dla Vettela jest odejście z Ferrari. - Sebastian musiałby zacząć egzystować w innym środowisku. Aby była jasność, co do moich słów, powinien zmienić zespół. Jednak nie widzę dla niego opcji przed sezonem 2020 - powiedział Austriak na łamach "Bilda".
Czytaj także: Sebastian Vettel i koniec kariery. Jedna z opcji Niemca
Mimo wszystko, wypowiedź Marko bez wątpienia wpłynie na spekulacje dotyczące Vettela. Niedawno "Auto Motor und Sport" pisał, że Red Bull Racing bierze pod uwagę powrót Niemca do swoich szeregów. Zwłaszcza, że niepewna pozostaje przyszłość Maxa Verstappena, a wyniki Pierre'a Gasly'ego pozostawiają sporo do życzenia.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
- Sebastian w Red Bullu nie popełniał błędów, na pewno nie zapomniał jak się jeździ. Dlaczego ciągle takie rzeczy mu się dzieją w Ferrari? - zastanawiał się ostatnio Verstappen.
Zdaniem Marko, ostatnie błędy Vettela, przez które stracił on sporo punktów i szans na wygrane w F1, wynikał z ciążącej na nim presji. - Popełniasz błędy, gdy nie jesteś pewny siebie. To dzieje się w podświadomości - dodał Austriak.
Vettel w barwach Red Bulla zdobył cztery tytuły mistrzowskie w sezonach 2010-2013. Wtedy "czerwone byki" znacząco zdominowały F1, ale też Niemiec zapewnił sobie rolę lidera zespołu, co miało ogromny wpływ na jego psychikę.
Czytaj także: McLaren nie zamierza blokować Fernando Alonso
- To bardzo inteligentny, ale przy tym wrażliwy człowiek. Widać jak bardzo kocha swoją żonę i dzieci, albo wystarczy sobie przypomnieć ostatnią mowę na cześć Charliego Whitinga. To nie jest twardy facet typu Schumachera czy Alonso. Sebastian musi czuć się komfortowo w 100 proc. Coś takiego miał w Red Bullu i prawdopodobnie tego nie ma w Ferrari - ocenił w niemieckiej prasie Jonathan Wheatley, menedżer Red Bulla.