Fernando Alonso pozostaje ambasadorem McLarena, po tym jak zakończył przygodę z F1 po sezonie 2018. Hiszpan regularnie pojawia się w spekulacjach mediów i sporo dyskutuje się o jego możliwym powrocie do Formuły 1 w roku 2020. Wiadomo jednak, że nie nastąpi to w barwach stajni z Woking.
McLaren niedawno przedłużył umowę z Lando Norrisem i Carlosem Sainzem na rok 2020, co oznacza, że skład brytyjskiej ekipy pozostanie bez zmian. Kilka wyścigów obecnej kampanii wystarczyło, aby przekonać szefów firmy, że ubiegłej jesieni dokonali dobrego wyboru.
Czytaj także: Marcin Budkowski i jego misja w Renault
Szefowie McLarena nie zamierzają przy tym blokować Alonso. Jeśli po 37-latka będzie chciało sięgnąć Ferrari, o czym sporo mówi się w padoku F1, to otrzyma zgodę na transfer. - Fernando pozostaje naszym ambasadorem, mamy z nim świetne relacje i rozmawiamy o kilku programach wyścigowych, które nie są związane z F1 - powiedział na łamach "Motorsportu" Zak Brown, szef McLarena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o tej scenie na meczu w Brazylii mówi cały świat! Zjawisko paranormalne?
- Cieszylibyśmy się, gdyby Fernando chciał wrócić do F1. My nie mamy dla niego miejsca, więc wspieralibyśmy ideę, aby trafił do innej ekipy. Piłka jest po jego stronie - dodał Brown.
W sezonie 2018 Alonso łączył jazdę w McLarenie z rywalizacją w wyścigach długodystansowych WEC, dzięki czemu wspólnie z Toyotą wygrał legendarny wyścig 24h Le Mans. Celem byłego mistrza świata było też zwycięstwo w Indianapolis 500. Hiszpan dwukrotnie zgłosił się do tego wyścigu przy wsparciu McLarena, ale projekt zakończył się fiaskiem. W tym roku Alonso nawet nie zdołał przebrnąć kwalifikacji do Indianapolis 500.
Czytaj także: Sebastian Vettel nie odczuwa frustracji
Plany kierowcy z Oviedo na rok 2020 pozostają nieznane. Alonso ogłosił już rozstanie z WEC, sporo mówi się za to o możliwym występie Hiszpana w Rajdzie Dakar.