Fernando Alonso nie będzie dłużej zaangażowany w wyścigi długodystansowe WEC, nie zamierza też odjeżdżać pełnego sezonu w IndyCar. Dlatego pojawia się sporo spekulacji dotyczących przyszłości kierowcy, który w roku 2018 pożegnał się z Formułą 1.
- Aby mieć Alonso w przyszłym roku, najpierw musiałbym zapytać szefa F1 o zgodę na uruchomienie trzeciego samochodu - powiedział Zak Brown, szef McLarena, na łamach "Auto Motor und Sport".
Czytaj także: Hybrydy w WRC od 2022 roku
Amerykanin podkreślił, że ekipa jest zadowolona z wyników osiąganych przez Lando Norrisa i Carlosa Sainza w obecnej kampanii F1.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
- Mamy długoletnie umowy z naszymi kierowcami, jesteśmy usatysfakcjonowani z ich formy. Fernando jeszcze do mnie nie dzwonił, ale też nie ma dla niego wolnego kokpitu. Lando i Carlos pojawiali się w Q3 w połowie kwalifikacji, przekazują nam ciekawe informacje o samochodzie. Do tego dobrze się dogadują - dodał Brown.
Alonso jest w tej chwili ambasadorem McLarena. Zespół z Woking poprosił 37-latka o udział w testach F1, jakie na początku roku organizowano w Bahrajnie. Wówczas Hiszpan nie odmówił swojej ekipie. W jej barwach zgłosił się też do Indianapolis 500, ale start w tej imprezie zakończył się dla niego fatalnie. Alonso nawet nie zdołał się zakwalifikować do wyścigu.
Czytaj także: Mercedes pojawi się w serialu Netfliksa
W tej chwili McLaren zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Tak dobrych rezultatów nie osiągał nawet mając Alonso na pokładzie. - To efekt pracy jaką wykonaliśmy. Dobrze radzimy sobie z pit-stopami, podejmowaliśmy dobre decyzje strategiczne, nasi kierowcy dobrze się spisywali. Skorzystaliśmy też na błędach rywali - podsumował Brown.
He, he, he :-)