Pomyłka Lewisa Hamiltona w popołudniowej sesji treningowej była bardzo kosztowna. Brytyjczyk stracił sporo czasu, przez co nie mógł sprawdzić ustawień samochodu. Co więcej, uszkodzenia w tylnej części modelu W10 były na tyle poważne, że należało w nim wymienić m.in. skrzynię biegów.
Kierowca Mercedesa może jednak mówić o szczęściu w nieszczęściu. W piątkowym treningu korzystał bowiem ze starej przekładni. Tymczasem zgodnie z regulaminem, jedna skrzynia biegów musi wytrzymać dystans co najmniej sześciu wyścigów, a właśnie tyle odbyło się do tej pory. Grand Prix Kanady to siódma impreza w obecnej kampanii.
Czytaj także: Ferrari nie czuje się faworytem w Kanadzie
Gdyby Mercedes nie podszedł do piątkowych treningów z ostrożnością i zamontował u Hamiltona nową skrzynię biegów, a następnie dokonał wymiany elementu na nowy, aktualny mistrz świata zostałby cofnięty na starcie do niedzielnego wyścigu o pięć pozycji.
Czytaj także: Słodko-gorzka wygrana Kubicy w Kanadzie
- To był niewinny błąd. Pokonałem wiele okrążeń na pośredniej mieszance i starałem się znaleźć limit. Doprowadziło to do zderzenia z bandą. Czasem tak się dzieje. Trzeba to przeżyć i po prostu wrócić na konia przy kolejnej okazji - mówił w piątek Hamilton o swoim wypadku (czytaj więcej o tym TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!