F1: Grand Prix Kanady. Słodko-gorzka wygrana Roberta Kubicy. BMW Sauber zabrało Polakowi szansę na tytuł

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber

8 czerwca 2008 roku zapisał się w historii polskich fanów Formuły 1. Tego dnia Robert Kubica wygrał swój jedyny wyścig w karierze. Polak triumfował na torze im. Gillesa Villeneuve'a w Kanadzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku czerwca 2008 roku kibice w Polsce nie mogli narzekać na brak emocji. Na boiskach w Austrii i Szwajcarii rozgrywano Euro 2008, a na torze im. Gillesa Villeneuve'a odbywał się wyścig o Grand Prix Kanady. Polsat postanowił wtedy przenieść Formułę 1 do TV4, a na swojej antenie zaprezentował mecz reprezentacji Polski z Niemcami...

Decyzja słonecznej stacji odbiła się jej czkawką, bo o ile polscy piłkarze przegrali po wyrównanym boju 0:2, o tyle Robert Kubica odniósł zaskakujące zwycięstwo w Grand Prix Kanady. Pierwsze, jak do tej pory - jedyne. Polak objął wtedy nawet prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata F1.

Kubica zaskoczył wszystkich

Początek sezonu 2008 był udany dla BMW Sauber. Pierwsze wyścigi pokazały, że szwajcarsko-niemiecki zespół zbudował konkurencyjny samochód, który pasował Kubicy. Polak potrafił nim wywalczyć pierwsze w karierze pole position, a dobre wyniki doprowadziły do tego, że stajnia z Hinwil objęła na krótko prowadzenie w klasyfikacji konstruktorów.

ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Zwycięstwa w Kubicy w Kanadzie nikt nie zakładał. Przed wyścigiem na torze im. Gillesa Villeneuve'a eksperci i dziennikarze bardziej zajęci byli wspominaniem wypadku z roku 2007. Bo to właśnie tam polski kierowca rozbił się o betonową bandę przy prędkości przekraczającej 230 km/h (czytaj więcej o tym TUTAJ).

- Oglądałem powtórki tego wypadku, ale też widziałem go na żywo, bo byłem tam w środku - mówił Kubica na konferencji prasowej.

- Kotłowały się we mnie różne uczucia, gdy szedłem po torze w miejscu, gdzie zderzyłem się z Trullim. To był poważny wypadek. Miałem wtedy szczęście. Gdy popatrzyłem na tę betonową ścianę, nie było żadnych negatywnych emocji. Po prostu, poszedłem dalej. Gdy wsiadłem do kokpitu i spuściłem wizjer w kasku, zapomniałem o wypadku - dodał.

Szczęściu trzeba pomóc

- Nie mieliśmy najlepszego samochodu w stawce, ale był na tyle konkurencyjny, że w określonych warunkach mogliśmy walczyć z najlepszymi - wspominał przed rokiem Kubica w rozmowie z serwisem F1.

I takie warunki wydarzyły się w roku 2008. Robert Kubica ruszał do wyścigu z drugiej pozycji i obronił się po starcie przed atakami Kimiego Raikkonena. Stawce przewodził Lewis Hamilton, ale sytuację skomplikowało pojawienie się samochodu bezpieczeństwa. Czołówka kierowców zjechała do alei serwisowej.

Postój Hamiltona się przedłużył, przez co Kubica i Raikkonen wyprzedzili go w pit-lane. Polak i Fin ustawili się na końcu alei serwisowej, bo świeciło się czerwone światło, zabraniające kierowcom wyjazdu na tor. Musieli oni czekać aż przejedzie samochód bezpieczeństwa. Zagapił się za to Hamilton, który wjechał w Raikkonena. Dla obu zawodników był to koniec wyścigu.

Czytaj także: Michael Latifi widzi syna w Williamsie

- Wszyscy pamiętają te zdarzenie. Dobrze, że Hamilton trafił w Raikkonena, a nie we mnie. Myślę jednak, że byliśmy w stanie wygrać ten wyścig nawet bez tego incydentu, bo mieliśmy odpowiednią strategię. Miałem zaplanowane dwa postoje i musiałem wyprzedzić Heidfelda. Następnie moim celem było zbudowanie takiej przewagi, by po drugim pit-stopie nadal być przed Niemcem - tłumaczył Kubica przed rokiem.

Słodko-gorzka wygrana

Kubica nie miał zbyt wiele czasu na świętowanie. Zaraz po wyścigu wrócił do Europy, bo chciał wykonać ważną pracę dla BMW Sauber w fabryce. - Z perspektywy czasu żałuję, że to zrobiłem. Powinienem się bardziej cieszyć z tamtego sukcesu, celebrować tę chwilę. Przepraszam chłopaków, że wtedy szybko ich opuściłem. Byłem młody, zmotywowany. Chciałem wykorzystać moment, by pchnąć ekipę do przodu - powiedział Polak.

Jednak BMW Sauber miało inny plan. Cel firmy z Monachium na rok 2008 zakładał wygranie wyścigu w F1. Ponieważ Kubica go zrealizował w 100 proc., zrezygnowano z dalszego rozwijania samochodu. I to w momencie, gdy Kubica po Grand Prix Kanady znalazł się na czele klasyfikacji generalnej F1. W ten sposób Niemcy zabrali Polakowi szansę walki o tytuł mistrza świata.

Czytaj także: Williams podsumował piątkowe treningi 

- Nie mam nawet trofeum za te zwycięstwo. Zespół je zachował dla siebie, a ja nie dostałem nawet repliki. Byłem zdenerwowany tym faktem. Taka była jednak polityka firmy. Miałem to zapisane w kontrakcie. Pomyślałem jednak, że otrzymam kopię nagrody. Trofeum ostatni raz widziałem na podium. Nie mam też tego zwycięskiego samochodu. Próbowałem go kupić przed kilkoma laty, ale nie udało się - zdradził Polak.

- W Kanadzie osiągnęliśmy szczyt. Potem zwolniliśmy z rozwojem, bo osiągnęliśmy nasz cel. Skupiliśmy się na sezonie 2009 i wprowadzanym systemie KERS. Szkoda. Bo byliśmy z przodu, choć nie mieliśmy najszybszego samochodu. Straciliśmy szansę. Nie jestem jednak osobą, która patrzy w przeszłość. Zostawiłem to za sobą - podsumował Kubica.

Klątwa Alesiego 

Po sukcesie w Kanadzie do Kubicy podszedł Jean Alesi. Były kierowca rzucił do Polaka, by nie poszedł jego śladami. - Wygrałem tylko jeden wyścig, akurat w Kanadzie! - powiedział mu Francuz. Wtedy mogło się wydawać, że przed Polakiem świetlana przyszłość.

- Gdy w roku 2010 byłem w Kanadzie, to przypomniałem sobie słowa Jeana. I pomyślałem sobie, że nie chcę, by okazały się prawdą. Wiemy, co wydarzyło się potem. Na pewno nie życzył mi tego, nie chciał dla mnie źle. Takie jest jednak życie. Jeszcze mam czas - powiedział Kubica przed rokiem w wywiadzie dla F1.

Teraz krakowianin ma 34 lata. W stawce królowej motorsportu jest znacznie starszy Kimi Raikkonen. Fin pokazuje, że wiek nie przeszkadza mu w walce o czołowe lokaty. Dlatego nie można skreślać szans Kubicy, że jeszcze stanie na podium wyścigu F1.

Źródło artykułu: