Charles Leclerc był najszybszy w ostatniej sesji treningowej przed kwalifikacjami. Jednak w czasówce fatalną decyzję podjęło Ferrari, które w końcówce Q1 nie wypuściło Monakijczyka z garażu. Zespół uznał, że uzyskany przez niego czas jest wystarczający, by awansować do Q2.
Wydarzenia z Monako miały rozzłościć Leclerca (czytaj więcej o tym TUTAJ). 21-latek w rozmowie z szefostwem miał wybuchnąć i nie dostosował się do poleceń Ferrari, by ze spokojem podejść do wyścigu.
Czytaj także: Nie będzie kolejnej kompromitacji Ferrari
Kierowca z księstwa wybrał agresywną jazdę od samego początku, co skończyło się dla niego kolizją z Nico Hulkenbergiem i przedwczesnym odpadnięciem z rywalizacji.
W Ferrari mają jednak świadomość, że młody kierowca jest przyszłością zespołu. Dlatego kierownictwo firmy wystosowało oficjalne przeprosiny względem Leclerca.
- Chciałbym go szczerze przeprosić. Najważniejsze jest to, aby taki incydent się nie powtórzył. Niestety, takie rzeczy mogą się zdarzyć. Naszym zadaniem jest jednak upewnienie się, aby więcej do nich nie doszło. To był błąd zespołu, to jasne. Musimy o tym zapomnieć i skupić się na zmniejszaniu straty do Mercedesa - przekazał Louis Camilleri, dyrektor generalny Ferrari.
Czytaj także: Ferrari nie martwi się o kolejny sezon F1
ZOBACZ WIDEO: Jakub Przygoński o Rajdzie Dakar w Arabii Saudyjskiej: Mam nadzieję, że miejsce będzie sprzyjać. Celem podium