Pod koniec ostatniej fazy kwalifikacji Max Verstappen nie zmieścił się w czasie i nie rozpoczął mierzonego okrążenia. Holender miał o to pretensje do Sebastiana Vettela, który chwilę wcześniej wyprzedził go w ostatnim sektorze.
Biorąc pod uwagę jak zachowują się obecne samochody Formuły 1, Verstappen był zmuszony zwolnić, tak aby między nim a Vettelem powstała odpowiednia luka. 21-latek uniknął w ten sposób jazdy w brudnym pędzie powietrza, ale zabrakło mu czasu na ukończenie kwalifikacji.
Czytaj także: Formuła grzecznych chłopców
- Starałem się jechać za Ferrari i próbowałem być miłym. Też mogłem wyprzedzić Vettela, ale tego nie robi się w kwalifikacjach. Zapłaciłem za to wysoką cenę. Nie jestem z tego powodu szczęśliwy i zapamiętam to sobie - powiedział Verstappen w rozmowie ze Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Oficjalnie Vettel nie złamał żadnych przepisów. Jednak niepisana zasada w F1 mówi, że kierowcy nie wyprzedzają się w ostatnim zakręcie w trakcie kwalifikacji, aby nie psuć okrążenia rywalowi jadącemu z przodu. Kierowca Ferrari postanowił ją złamać, po tym jak usłyszał od inżyniera, że może nie zmieścić się w czasie i za późno rozpocznie decydujące "kółko" w Q3.
- Jak będzie okazja, to sam się tak zachowam. Jestem wkurzony, bo mogliśmy w tych kwalifikacjach walczyć o trzecie miejsce. Teraz czeka nas więcej wyprzedzania w wyścigu - dodał Verstappen.
Czytaj także: Fatalny wypadek Alexandra Albona
Zachowanie Vettela wywołało efekt domina, bo z kolei Verstappen przyblokował jadącego za swoimi plecami Pierre'a Gasly'ego. W efekcie drugi z kierowców Red Bulla również nie poprawił swego czasu.