F1: Grand Prix Chin. 1000. wyścig. Formuła grzecznych chłopców. Coraz mniej prawdziwych kierowców w F1

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: lista startowa F1 sezonu 2019
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: lista startowa F1 sezonu 2019

Podczas gdy przed laty w Formule 1 roiło się od niegrzecznych chłopców, którzy mieli swoje za uszami, teraz coraz częściej do królowej motorsportu przedostają się kierowcy do bólu nudni i bez charyzmy.

W Bahrajnie Lando Norris zdobył pierwsze punkty w swojej karierze, ale uznał, że nie będzie ich celebrować alkoholem, bo "nie chce zrobić żadnych głupstw". To tylko najlepszy przykład na to, jacy przedstawiciele młodego pokolenia trafiają w tej chwili do Formuły 1.

Przypadek kierowcy McLarena warto zestawić z Kimim Raikkonenem, który był bliski tego, by zaspać na swój debiut w barwach Saubera w roku 2001. Fin nigdy nie ukrywał też, że zdarza mu się wypić alkohol, pozostając przy tym profesjonalistą. Wszystko jest dla ludzi. W myśl zasady, że w odpowiednim momencie i proporcjach.

Kubica, Raikkonen, Alonso - ostatni Mohikanie

Raikkonen ma 39 lat i jest w tej chwili najstarszym czynnym kierowcą w stawce F1. Zaraz za nim znajduje się Robert Kubica. Tę dwójkę mógłby przedzielać jeszcze 37-letni Fernando Alonso, ale Hiszpan z końcem ubiegłego sezonu pożegnał się z królową motorsportu.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1

Wspomniane trio to najprawdopodobniej ostatnia generacja kierowców, którzy przez całą karierę nie patrzyli na poprawność polityczną. Polakowi wielokrotnie zdarzało się krytykować swoje zespoły. Najdobitniej o tym przekonuje się ostatnio Williams, na którym krakowianin nie zostawia suchej nitki, choć… jest jego pracownikiem.

Alonso jest osobą niemile widzianą w fabryce Hondy, po tym jak porównywał silniki japońskiego producenta do maszyn z Formuły 2. Jego krytyczne komunikaty prasowe bawiły niejednokrotnie do łez. Tak samo jak proste i szczere wypowiedzi Raikkonena.

Czytaj także: Ferrari zamierza faworyzować Sebastiana Vettela 

O fińskim kierowcy było głośno pod koniec ubiegłego roku, gdy upił się na gali FIA w rosyjskim Petersburgu. Skradł wówczas show pozostałym uczestnikom imprezy, chwiejąc się na scenie i kilkukrotnie zachowując się w sposób mocno kontrowersyjny. Czy któryś z przedstawicieli młodego pokolenia zdecydowałby się na taką jazdę bez hamulców? Odpowiedź jest jednoznaczna i negatywna.

Dawniej było jeszcze lepiej

Wybryki Raikkonena to nic przy tym, co wyprawiali jego dawni koledzy po fachu. Jednym z większych amantów i playboyów Formuły 1 był James Hunt, który po swój jedyny tytuł mistrzowski sięgnął w roku 1976. Brytyjczyk zasłynął jednak nie tylko z uprawiania przelotnego seksu w padoku.

Hunt potrafił rzucać się z pięściami na szefa własnego zespołu, wdawał się w bójki z kolegami z toru. Nie stroił przy tym od używek. Alkohol i narkotyki na pewnym etapie życia były jego rutyną. Opuścił nawet jeden z wyścigów, gdy pod wpływem używek spowodował kolizję.

Z kontrowersji słynął też Mike Hawthorn. Brytyjczyk miał słabość do alkoholu i narkotyków, a po ich spożyciu robił dziwne rzeczy. Za taką należy uznać oddanie moczu na głowę sir Stirling Mossa przed wyścigiem we Francji w roku 1958. Nie przeszkodziło mu to jednak, by później zostać mistrzem świata.

Moss po czasie przyznał, że przegrana z Hawthornem mocno go dotknęła. Bo czuł się lepszym i szybszym kierowcą. Był wzorem profesjonalisty w tamtych czasach, podczas gdy przegrał z kierowcą-pijakiem. - Z drugiej strony, to czyni mnie wyjątkowym. Dość szybko zdałem sobie sprawę, że ważniejszy jest szacunek innych kierowców - powiedział Moss na łamach "The Telegraph", który przez wielu uważany jest za najlepszego kierowcę bez tytułu na koncie.

Grzeczni chłopcy

O nowym pokoleniu można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest niegrzeczne. To znak czasów. George Russell, Lando Norris i inni młodzi kierowcy są przygotowani do startów w F1 jak nikt inny. Mają wsparcie dużych firm, o ich rozwój od lat dbają wielkie korporacje. To też wymusza na nich określone zachowania.

Russell czy Norris wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na krytykę własnego zespołu, że czasem lepiej przemilczeć prawdę. W myśl zasady, że brudów nie pierze się na zewnątrz. Dlatego o ile Kubica wylewnie opowiada o problemach Williamsa, o tyle jego młodszy kolega niewiele wnosi do dyskusji na ten temat.

Zachowanie młodych kierowców to też znak czasów. Obecnie w F1 liczy się każdy detal. Zawodnicy mają swoich trenerów personalnych, dbają o odpowiednią porcję snu. Russell czy Norris korzystają nawet ze specjalnych okularów przeciwsłonecznych, które mają im pomagać przy zmianach stref czasowych. Kierowca Williamsa zabiera też na wyścigi swoje, specjalnie dostosowane poduszki.

Jakikolwiek wybryk mógłby im zaszkodzić, przystąpienie do wyścigu na kacu mogłoby pozbawić cennych punktów. Przed laty nikt o tym nie myślał.

Czytaj także: Apel Marka Hughesa. Nie skreślajcie Kubicy! 

I kto wie, być może Raikkonen miałby na swoim koncie więcej niż jeden tytuł mistrzowski, gdyby prowadził się w nieco inny sposób. Wtedy nie byłby jednak sobą, a to jest najważniejsze, jak wielokrotnie podkreślał w wywiadach obecny zawodnik Alfy Romeo. Sami kibice, gdyby mieli prawo wyboru, woleliby oglądać w stawce więcej kierowców niż kogoś na kształt pracowników korporacji.

Komentarze (3)
avatar
steffen
15.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pan "redaktor" najwyraźniej za "charyzmatycznych" kierowców uznaje głównie tych co to za kołnierz nie wylewają, bluznąć potrafią publicznie itp. itd. Czytaj całość
avatar
Areksf
13.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widać że pan redaktor w corpo nie pracował ;)))
Tam Raikkonen byłby uznany za lalusia. 
avatar
Michał Nowicki
12.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Racja! Kiedyś to były czasy - prasa też trzymała poziom.