Tor w Melbourne jest wyjątkowo pechowy dla ekipy Haasa i Romaina Grosjeana. W sezonie 2018 wyścigu w Australii nie ukończyli obaj kierowcy zespołu Gunthera Steinera. Winne były niedokręcone koła w obu bolidach. W tym roku Kevin Magnussen zameldował się na mecie na bardzo dobrej, szóstej pozycji. Grosjean jednak znów zmuszony był się wycofać.
Tym razem winna okazała się uszkodzona nakrętka koła. - Koło zostało dokręcone, więc nie była to wpadka taka, jak w roku ubiegłym. Niestety, po 15 okrążeniach nakrętka pękła pod wpływem działających na nią sił. Grosjean mógł teoretycznie jechać, ale i tak nie zdobyłby punktów - powiedział Gunther Steiner.
Czytaj także: wygrani i przegrani wyścigu w Australii
- Kiedy zdejmuje się taki element i zakłada z powrotem, może ulec uszkodzeniu. Zdecydowanie ta sytuacja nie jest winą zbyt dużego nacisku na trening pit-stopów. Australia jest po prostu dla nas pechowa. Po przebojach w ubiegłym roku nie zanotowaliśmy żadnej wpadki. Do czasu kolejnego wyścigu w Melbourne - zaznaczył szef ekipy Haasa.
Grosjean był rozgoryczony tym, co się stało. - Nie ma się co mu dziwić. Był rozczarowany. Rozmawiałem z nim i go przeprosiłem. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Na szczęście Francuz jest optymistą, bo samochód spisywał się dobrze. Mamy konkurencyjny pakiet. Szkoda straconych punktów, ale to dopiero początek sezonu - wyjaśnił.
Czytaj także: Charles Leclerc padł ofiarą team orders
Zespół jest jednak zadowolony z weekendu w Australii. - Generalnie widzimy więcej pozytywów niż negatywów. Widać zresztą, że nie ma w moich oczach łez. Czy zamierzam zwolnić mechaników? Znajdziemy rozwiązanie problemu. To co się wydarzyło, jest już za nami. Skupiamy się na przyszłości - zakończył Steiner.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli