W barwach Benettona Michael Schumacher zdobył swoje dwa pierwsze tytuły mistrzowskie w Formule 1. Tam zapracował na miano jednego z najlepszych kierowców w stawce, co doprowadziło do zainteresowania ze strony Ferrari. Kolejne sukcesy w barwach włoskiej ekipy uczyniły z Niemca legendę królowej motorsportu.
W latach 90. szefem Benettona był Flavio Briatore. Włoch miał odwagę postawić na Schumachera, choć jego zdaniem niemiecki kierowca nie przekonywał wtedy wielu postaci z padoku F1. - Na początku nie wszyscy wierzyli w Michaela. Był młody i nie robił na nikim wrażenia. Ja jednak nie miałem wątpliwości. Podpisaliśmy kontrakt o 3 czy 4 nad ranem przed Grand Prix Włoch - powiedział Briatore.
Włoch zdradził, że "Schumi" szybko zyskał sobie uznanie wśród pracowników zespołu. - On nigdy nie narzekał. Gdy pojawiał się jakiś problem z samochodem, to próbował go rozwiązać. Tymczasem pozostali kierowcy ograniczali się do tego, że to jakaś bzdura. Za to Michael pracował z inżynierami, motywował wszystkich, by osiągnąć coś więcej. Nikt w zespole nie widział nigdy wcześniej takiej postawy. Był niesamowitym motywatorem. Nigdy się nie poddawał - dodał Briatore.
Zdaniem byłego szefa Benettona, kluczem do sukcesu Schumachera była kondycja fizyczna. - Widziałem jak ćwiczy mięśnie karku przez trzy czy cztery godziny. Zapytałem po co to robi, a on odpowiedział, że to ważne z powodu przeciążeń. W fabryce w Enstone zbudowaliśmy mu nawet siłownię. Pamiętam takie momenty, że po wyścigu Nigel Mansell był wyczerpany jakby przebiegł maraton, a Michael nawet się nie spocił i był w stanie jechać kolejny wyścig - stwierdził Briatore.
Co ciekawe, pod koniec kariery Schumachera, Briatore stał się jednym z jego głównych rywali. To właśnie Włoch stał na czele Renault, gdy w sezonach 2005-2006 Fernando Alonso zgarniał dwa tytuły mistrzowskie, przerywając panowanie kierowcy z Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud
Brakuje wam tematów, panowie "dziennikarze"?