Formuła 1 zakończyła w piątek zimowe testy. Zespoły i kierowcy przez trzy dni przygotowywali się do sezonu na torze Sakhir w Bahrajnie. Była to okazja, aby podejrzeć, jak wyglądają poszczególne samochody, a przede wszystkim jak szybkie mogą być. Innymi słowy, ruszyły spekulacje dotyczące tegorocznego układu sił w stawce.
Najlepszy rezultat ustanowił niespodziewanie Williams, w rękach nowego kierowcy zespołu Carlosa Sainza. Hiszpan po ostatnim sezonie stracił fotel w Ferrari - na rzecz Lewisa Hamiltona - ale na razie nieoczekiwanie i tak utrzymuje się w czołówce F1.
Z drugiej strony to tylko testy i nie powinno się wyciągać daleko idących wniosków na podstawie samych ich wyników. Jest ktoś, kto uważa jednak, że Williams naprawdę może zaatakować ścisłą czołówkę - przynajmniej w kwalifikacjach. To Andrea Stella, szef broniącego tytułu wśród konstruktorów McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
- Widziałem, że pod względem tempa na pojedynczym okrążeniu, do czołowej czwórki zespołów na pewno można dopisać Williamsa. Wyglądał bardzo konkurencyjnie. Naprawdę mówię oczywistość, z pewnością każdy widział dane. Macie takie same, jak ja. Ciekawe, że Williams przykładowo był bardzo mocny w drugim sektorze, gdzie nie tylko są dohamowania i przyspieszanie, lecz także kilka średnio szybkich zakrętów. Myślę więc, że to pokazuje, iż Williams mógł się poprawić w tym obszarze - komentuje Stella, cytowany przez racingnews365.com.
Sainz wykręcił swój najlepszy czas (1:29.348) drugiego dnia testów. Jest to minimalnie lepszy wynik od drugiego rezultatu zajęć, autorstwa Hamiltona. Siedmiokrotny mistrz świata pojechał wolniej o 0,031 s. Urzędujący czempion Max Verstappen miał piąty czas. Lider Red Bull Racing był gorszy od Sainza o 0,218 s. Widać, że różnice są niewielkie. Wielu ekspertów z padoku F1 zapowiada wyjątkowo wyrównany sezon. Stella ma podobne zdanie.
- Już zeszłego roku w kwalifikacjach było dość ciasno. W Q1 - nie tylko pod koniec sezonu - wyjeżdżałeś i myślałeś, że przejdziesz dalej na jednym komplecie opon, że wystarczy jeden przejazd. Często musieliśmy wyjeżdżać drugi raz, a i tak czasy okrążeń były bliskie. Teraz widać, że jeśli już, to różnice będą jeszcze mniejsze na starcie sezonu 2025 - orzeka szef McLarena.