Tempo włoskiej stajni zaskoczyło obrońców tytułu do tego stopnia, że są oni skłonni opóźnić wprowadzenie zmodyfikowanej jednostki napędowej do momentu, aż nie będą w pełni przekonani o pełni jej mocy i niezawodności.
Szef niemieckiego zespołu, Toto Wolff stwierdził, że jest zaskoczony osiągami swojego największego rywala i nie wie, w jaki sposób udało im się odrobić stratę. Austriak zapewnia jednak, że dział silnikowy na czele z Andym Cowellem zrobi wszystko, by zapewnić Lewisowi Hamiltonowi i Valtteriemu Bottasowi jeszcze lepsze tempo.
- Zdajemy sobie sprawę z różnicy pomiędzy tym co powinno zostać osiągnięte, a tym co można osiągnąć. Na ten moment znajdujemy się w interesującej fazie wykorzystywania trzeciego silnika i w międzyczasie staramy się oszacować na ile możemy zniwelować naszą stratę w tempie do weekendów na Spa i Monzy - rozpoczął 46-latek.
Wolff przekonuje, że ekipa nie spocznie dopóki nie pozna dokładnej straty do bolidów Ferrari. - Dopiero kiedy będziemy znali dokładną liczbę, będziemy mogli zadecydować czy odkładamy wprowadzenie poprawek w czasie, czy też postawimy na inne rozwiązanie - dodał.
Głównodowodzący Mercedesem przyznał, że walka z ekipą z Maranello nie będzie należała do prostych zadań. Najtrudniejszą częścią będzie bowiem zoptymalizowanie pakietu wyścigowego pod kątem osiągów i niezawodności.
- Biorąc pod uwagę zaawansowanie obecnych przepisów technicznych, trudno jest wydobyć dodatkową moc, zachowując przy tym nienaganną niezawodność. Każdy eksperyment, który potencjalnie zwiększa wydajność musi być przetestowany pod kątem niezawodności. Każde niesklasyfikowanie w wyścigu pogrzebie twoje szanse w mistrzostwach znacznie bardziej, niż największa głupota. Trudno zatem o właściwy kompromis. Osiągnięcie tego celu jest ogromnym wyzwaniem - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Włoski dziennikarz nie ma wątpliwości. "Robert Kubica to idealny kierowca dla Ferrari"