Daniel Ricciardo wisi nad przepaścią podczas weekendu w Kanadzie. Red Bull Racing wysyłał różne komunikaty do prasy na temat stanu jednostki napędowej Australijczyka po GP Monako, ale ostatnia wypowiedź Adriana Neweya nie napawała kierowcy optymizmem.
- Zdecydowanie otrzymamy karę, ale jeszcze nie wiemy, o jakim wymiarze. Kara za MGU-K będzie jednak z pewnością - mówił szef techniczny Red Bulla. Tymczasem przemawiając do mediów w Montrealu, Ricciardo potwierdził, że w jego samochodzie zainstalowano stary system MGU-K wycofany przed GP Chin.
- Na tę chwilę nikt nie potwierdził mi, że otrzymam karę. Jeśli coś wydarzy się w piątkowym treningu, to zostaniemy do tego zmuszeni. Mamy jednak wystarczająco dużo części zapasowych by jechać w Kanadzie. Jeśli sprzęt okaże się niezawodny podczas treningów, to przejedziemy na nim cały weekend - podkreślił Ricciardo.
Kierowca z Australii oczekuje jednak, że prędzej niż później zostanie ukarany za użycie trzeciego MGU-K. Zespół będzie jednak chciał opóźniać ten moment. - Wydaje mi się, że może do tego dojść już w GP Francji (24 czerwiec). Słyszałem plotki o tym, że wykorzystamy nowe MGU-K już w ten weekend. Ja wolałbym jednak poczekać z tym do wyścigu na Paul Ricard.
Fakt, że w Kanadzie w użyciu będą ponownie opony hiper-miękkie mógł pomóc Red Bullowi w decyzji o odwleczeniu wymiany elementów silnika w bolidzie Ricciardo. Zespół czuł się bowiem doskonale na nowej mieszance i wyraźnie górował nad resztą stawki.
- Będziemy się starali opóźniać tę karę, bo im późnij ją otrzymamy, tym mniej wyścigów pozostanie do końca sezonu - powiedział Ricciardo. - Na papierze czuć, że ten tor nam odpowiada bardziej niż kilka następnych. Zwycięstwo w dwóch wyścigach z rzędu byłoby czymś niezwykłym, dlatego będziemy próbować. Gdybym jednak startował w niedzielę z 15. miejsca, to miałbym na to marne szanse - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Robert Lewandowski za jedną kampanię może dostać nawet 4 mln euro