Wzrost o 400 proc. "Efekt Hamiltona" już działa

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton przeniósł się do Ferrari, a eksperci ze świata F1 przewidywali, że ten ruch pozytywnie wpłynie na popularność i wartość kontraktów sponsorskich włoskiej ekipy. Nie mylili się, o czym świadczą najnowsze dane.

W tym artykule dowiesz się o:

Sprzedaż gadżetów Ferrari wzrosła niemal o 400 proc. po ogłoszeniu przejścia Lewisa Hamiltona do zespołu przed sezonem 2025 - wynika z danych udostępnionych przez włoski zespół Formuły 1 portalowi "City AM". Pokazuje to, że mimo 40 lat karku, Brytyjczyk wciąż cieszy się ogromną popularność wśród fanów F1.

Ferrari już odczuwa "efekt Hamiltona"

Dane dotyczące sprzedaży gadżetów Ferrari dotyczą ubiegłego tygodnia - po imprezie F1 75 Live w Londynie kibice ruszyli masowo po produkty z charakterystycznym galopującym koniem w logo. Portal "City AM" dotarł do wyników sprzedaży w sklepie Fanatics oraz oficjalnego sklepu na stronie internetowej Formuły 1.

Wzrost sprzedaży aż o 400 proc. w porównaniu do 2024 roku świadczy o tym, że eksperci nie mylili się, gdy przed rokiem zapowiadali, że Ferrari zyska na transferze siedmiokrotnego mistrza świata F1. "Efekt Hamiltona" miał zadziałać przede wszystkim na wysokość kontraktów sponsorskich i sprzedaż gadżetów. Głównie ze względu na sporą bazę fanów, jaką ma Brytyjczyk.

ZOBACZ WIDEO: Skandal w Anglii. Kibice napadli na zawodników

Nie jest jasne, ile Ferrari może zarobić na gadżetach związanych z Hamiltonem. Jednak oficjalne produkty zespołu nie należą do tanich. Czapka z daszkiem to wydatek rzędu 40 euro (ok. 160 zł), a na t-shirt należy przygotować 70 euro (ok. 280 zł). Znacznie droższe są bluzy (od 85 do 120 euro, czyli 340-480 zł) oraz kurtki (180 euro, czyli 720 zł).

Hamilton po raz pierwszy publicznie pojawił się w czerwieni Ferrari właśnie podczas F1 75 Live. Impreza w londyńskiej O2 Arena była pierwszą w dziejach wspólną premierą dla bolidów wszystkich ekip Formuły 1.

Hamilton robi furorę również w internecie

Wcześniej Brytyjczyk pozował przed domem Enzo Ferrariego na zdjęciu powitalnym w mediach społecznościowych Ferrari. Post ten stał się najpopularniejszym wpisem w historii F1 na Instagramie, wyprzedzając post nowego kolegi z zespołu Hamiltona, Charlesa Leclerca, z podium w Monzy.

- Wpływ przybycia Lewisa i wzrost w mediach społecznościowych jest czymś, czego nie widzieliśmy od dawna w F1. Często w sporcie ogłoszenia transferów są chaotyczne i zdominowane przez starannie dobrane słowa. Tutaj przekaz i styl wizualny były idealnie zgrane od samego początku - powiedział James Campbell, współzałożyciel agencji marketingowej 50 Sport, cytowany przez "City AM".

Post, na którym Hamilton stoi obok historycznego Ferrari w dwurzędowym garniturze i płaszczu, zdobył już 5,7 mln polubień. Hamilton ma 39,1 mln obserwujących, co jest ponad dwukrotnie większą liczbą niż konto Ferrari w F1. - To ma odzwierciedlenie w liczbach, jakie widzimy. Pod koniec stycznia był to najczęściej omawiany moment sportowy na świecie, z zaangażowaniem, wyświetleniami wideo i wzrostem liczby obserwujących trzykrotnie większym niż rok wcześniej - dodał Campbell.

Pierwszy post z Hamiltonem w siedzibie Ferrari jest najbardziej angażującym postem w historii F1 na Instagramie. Niektórzy fani spekulowali, że kreatywność fotografa była tak dzika, że obraz odzwierciedla siedem okien i drzwi otwarte na możliwość zdobycia ósmego tytułu.

- Niezależnie od tego, czy była to genialna kreatywność, czy przypadek, kierunek artystyczny miał ogromny wpływ na efekt - podsumował Campbell.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści