Nico Rosberg pojawił się w Formule 1 w roku 2005 jako 19-latek. Wtedy niemiecki kierowca został zawodnikiem testowym Williamsa. Rosberg miał na swoim koncie triumfy w Formule BMW i serii GP2, więc wróżono mu wielką karierę. Czteroletni okres startów w stajni z Grove zakończył się jednak dla niego bez sukcesów.
Nowym etapem w karierze był transfer do Mercedesa. Rosberg spędził w tym zespole sześć sezonów. W minionym sięgnął po upragniony tytuł mistrza świata i zakończył karierę, choć jego kontrakt był ważny na kolejne sezony. Od tamtych wydarzeń minęło parę miesięcy i 31-latek nie żałuje swojej decyzji. - Jestem jej jeszcze bardziej pewny niż przedtem. Poświęcenie, które należy wykonać, aby zdobyć mistrzostwo świata, jest potworne. Zarówno w kategoriach fizycznych, osobistych, jak i relacjach z innymi ludźmi. To jest część tej gry. To jest piękna gra, którą oczywiście sam wybrałem i chciałem tego dokonać. Jednak teraz, kiedy zdobyłem tytuł, mam to co chciałem - mówi w rozmowie z włoską "Republiką".
W ostatnich latach rywalizacja w F1 została zdominowana przez Rosberga i jego partnera z zespołu - Lewisa Hamiltona. Po kilku latach starań, Niemcowi w końcu udało się pokonać Brytyjczyka. - Mogę powiedzieć wszystkim, że to wystarczy. To była okazja, aby zamknąć moją książkę pod tytułem Formuła 1. To było szczęśliwe zakończenie i teraz mogę korzystać z innych rzeczy. Życie nie polega na tym, aby kręcić się w kółko przez cały dzień, rok, jak maszyna. Jestem człowiekiem, nie chomikiem - dodał.
Rosberg od początku swoich startów w F1 musiał zmierzyć się z legendą swojego ojca - Keke. Został on mistrzem świata w sezonie 1982. - Mieć ojca z takim osiągnięciem, to nie pomaga w Formule 1, zwłaszcza na początku kariery. Wszyscy na mnie patrzyli i pytali o ojca, o nawiązanie do jego historii. Wiecie ile razy to słyszałem? On mi bardzo pomógł, ale to było też kłopotliwe, bo on wiedział wszystko o świecie, do którego wszedłem. Pokazał mi dobre i złe strony tego sportu. Z czasem zdałem sobie jednak sprawę, że w F1 coś się zmieniło. Popełniałem błędy i musiałem obrać swoją ścieżkę - zdradził niemiecki kierowca.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Niemiec nie ukrywa, że w podjęciu decyzji o przedwczesnym zakończeniu kariery pomogła mu rodzina. Rosberg od kilkunastu miesięcy jest szczęśliwym ojcem, ale rywalizacja w F1 sprawiała, że nie widział się zbyt często z córką. - Rodzina to najważniejsze, co mam. Teraz chcę bardziej skupić się na nich. Chcę być lepszym ojcem, lepszym mężem. Ten proces już się zaczął i odkrywam, że ojcostwo wcale nie jest takie łatwe. Mówi się, że "dzieci są najpiękniejszą rzeczą na świecie", ale nikt nie mówi jak skomplikowane, szczególnie dla ojca, jest wychowanie dziecka. To jest piękne, ale też męczące - stwierdził.
Rosberg zdaje sobie sprawę, że najprawdopodobniej dysponował mniejszym talentem niż Lewis Hamilton, dlatego pokonanie partnera z zespołu było dla niego tak sporym wyzwaniem. - Talent to jest nieuchwytne pojęcie, które trudno ocenić. Mogę powiedzieć, że nie pobiłem Lewisa talentem, ale we sporcie nie tylko talent się liczy. Gdybym myślał, że nasza rywalizacja to talent przeciwko talentowi, to być może byśmy się lubili, ale nigdy bym go nie pokonał. Musiałem nad tym pracować, pracować z samochodem. Wszystko musiało być dopięte na sto procent, abym mógł go pokonać - ocenił.
W momencie odejścia z Formuły 1, relacje Rosberga z Hamiltonem były fatalne. Zażarta rywalizacja o tytuł sprawiła, że Niemiec i Brytyjczyk mocno się poróżnili. Obaj znają się od wielu lat, ze wspólnych startów na gokartach, i kiedyś byli przyjaciółmi. - Najlepszymi przyjaciółmi. To jest opowieść na film. Pamiętam nasz pobyt w Grecji, byliśmy razem na wakacjach. Po kolacji patrzyliśmy wspólnie w kierunku morza i zadaliśmy sobie pytanie, że fajnie byłoby któregoś dnia znaleźć się wspólnie w McLarenie. To wtedy był najlepszy zespół w stawce. To było moje marzenie. Myślałem, że to będzie najlepsza rzecz na świecie. Potem to stało się faktem, tyle że w Mercedesie. Było to świetne przeżycie, nawet jeśli nasza przyjaźń na tym ucierpiała - podsumował Rosberg.